Sylwestrowy mecz

Ich piłkarska przerwa nie obowiązuje. W Pawłowie liga mistrzów trwa w najlepsze i to już od trzydziestu lat. – Od szkoły podstawowej zaczęliśmy. W Sylwestra graliśmy w piłkę w szkole podstawowej, nie było wtedy śniegu i umówiliśmy się z kolegami, żeby co roku będziemy się spotykać – wspomina Norbert Klopek.
Jak się umówili tak też robią. Grupa przyjaciół z jednej klasy każdego Sylwestra pojawia się na boisku o godzinie piętnastej. I nie ma zmiłuj – trzeba grać. – Każdy mecz jest fajny, niepowtarzalny i w różnych warunkach jakby to powiedzieć, bo było już śniegu po pas i była woda, i błoto, po prostu wszystko – stwierdza Stanisław Galwas.
I choć siedzieli wspólnie w ławkach w jednej klasie i wszyscy pochodzą z Pawłowa to jednak na boisku stanowią dwie drużyny. – Jestem z drużyny akurat dołu, jesteśmy podzieleni, góra i dół, tak jak żeśmy chodzili do podstawówki, każdy co miał do szkoły z góry jeden miał pod górę – mówi Piotr Kotlorz.
Grażyna Galwas swojego męża dopinguje już od dwudziestu lat i wcale nie zamierza tego przerywać. – Pierwsza tradycja tu jest taka na Pawłowie, że od trzydziestu lat tak się chłopcy spotykają ten jedyny rocznik – przyznaje. A płci pięknej wcale nie przeszkadza, że panowie zamiast zastanawiać się, czy wyjść w Sylwestra w muszce czy krawacie biegają za futbolówką. – Lepiej, żeby zakładali getry niż zaczynali od kieliszka – podkreśla Karina Copik. No chyba, że po wygranym meczu. Choć wygrać wcale nie jest łatwo. – Jeszcze wtedy czterech przeciwko trzem było, ale ode mnie z drużyny dwóch było w wojsku i grałem sam, pamiętam wynik do dzisiaj 15:1 udało mi się honorową bramkę strzelić i z tego się ciesze – wspomina Klopek. I bardzo dobrze. Bo tu nie wynik jest najważniejszy a samo spotkanie. – Tego się nie da zmienić i powiedzieliśmy, że nawet o laskach, ale będziemy przychodzić choćby dwa razy tą piłkę kopnąć, kończymy i schodzimy z boiska, ale żeby było to spotkanie nasze – przyznaje Kotlorz.
Zgodnie z tradycją Cracovia strzela pierwszą bramkę w Nowym Roku, oni strzelają ostatnią w starym. I choć do elity piłkarskiej trochę im brakuje, to jednak za postawę, która trwa hymn Ligi Mistrzów się należy.