Uliczne wyścigi będą legalne?

Do tej pory ścigali się pod osłoną nocy, ale już wkrótce będą mogli to robić legalnie. Fani ulicznych zawodów od lat starali się o zielone światło. – To nie jest tak, że chcemy powodować jakieś zagrożenie dla ludzi, którzy przejeżdżają i przyjeżdżają w okolice miejsc, gdzie zdarzają się te wyścigi – stwierdza Łukasz Banderewicz, rajdowiec amator.
Uliczne wyścigi w Zabrzu przy ul. Korfantego są już tradycją, która ciągle jest nie zgodna z prawem. Ale już niedługo, bo wystarczy, że kierowcy spełnią warunki postawione przez policję i w wyścigach będzie można uczestniczyć bez obaw. – Jeżeli rzeczywiście znajdzie się organizator i osoba, która będzie za to odpowiedzialna, ten teren będzie wydzielony oraz zabezpieczony – wyjaśnia mł. asp. Adam Jachimczak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Z tym głosem policji zgadzają się sami kierowcy. – Dlatego, żeby się nic nie stało, bo zdarzały się już u nas nie powiem, że wypadki, ale przytarcia czy otarcia – przyznaje Marcin Mielcuch, rajdowiec amator.
Najczęściej ofiarami wypadków są najmłodsi kierowcy. Dlatego kiedy zawody zostaną zalegalizowane ci najmniej doświadczeni nie będą mieć na nie wstępu. – Gro ludzi, którzy przyjeżdżają mają samochody nie przygotowane do takiej zabawy i nie do końca myślą. Mają po 18 , 19 lat i powodują zagrożenia – mówi Banderewicz. Zagrożenie dla siebie i dla innych. Ale droga do rozwiązania tego problemu jest długa i kręta. Bo jak twierdzą profesjonalni rajdowcy nawet po zalegalizowaniu wyścigów młodzi kierowcy zawsze znajdą drogę na skróty. – Może być tak, że pomimo zorganizowania i umożliwienia startu tym chłopakom w stricte legalnej imprezie, może się okazać, że oni wybiorą swoją nową, nielegalną imprezę – uważa Bartłomiej Grzybek, kierowca rajdowy.
Pytanie, co wygra: wyścig, rozsądek czy uzależnienie od adrenaliny?