PLH: Zagrają o bonus

Hokeiści to twardzi ludzie, ale szaleńcze rozgrywanie meczów również daje się im we znaki. W efekcie zawodnicy tyskiego GKS-u trapieni plagą kontuzji przegrali trzy spotkania z rzędu. Porażki odpowiednio z Podhalem, Jastrzębiem i Janowem spowodowały, że tyszanie do liderującej Cracovii tracą już siedem punktów. Krakowianie to również najlepszy atak w całej lidze. Zawodnicy z Grodu Kraka zdobywają średnio ponad cztery bramki w meczu.
O bramki z GKS-em łatwo jednak nie będzie. Tyska defensywa jest najlepszą w lidze. Sęk w tym, że szkoleniowiec GKS-u ma problem ze skompletowaniem składu. W piątkowej batalii na pewno nie zobaczymy Michała Garbocza oraz Krzysztofa Majkowskiego. Do składu wraca natomiast Sebastian Gonera. Decyzja o pozostałych zawodnikach podjęta zostanie tuż przed spotkaniem. – Bardzo nam brakowało tych starszych zawodników, którzy wprowadzą trochę spokoju na lodzie, ale i także w szatni. Dlatego z niecierpliwością czekam na Sebastiana Gonerę i resztę, aby tę pracę wykonywali tak jak to robili do tej pory – mówi Jan Vavrečka, trener GKS-u Tychy.
Tyszanie w bezpośrednich pojedynkach z Cracovią prowadzą 4-2. Niemniej spotkania te zawsze dostarczały sporej dawki emocji. Ewentualne zwycięstwo GKS-u sprawi, że w razie spotkania się w play–off z mistrzem tyszanie będą rozpoczynać rywalizację od stanu 1:0. Z kolei w przypadku dwóch zwycięstw Cracovii bonus nie będzie obowiązywał. W przypadku remisu pod uwagę nie będą brane ani punkty, ani bramki. Bonus po prostu przepada. – Myśmy sobie to zupełnie inaczej wyobrażali. My sami do końca tego nie rozumiemy. Miały być bonusy. Jeśli stan rywalizacji będzie po 4 to nawet nie będzie się liczył stosunek bramek. Tak więc trzeba będzie grać 3-4 mecze – stwierdza Michał Garbocz.
Zawodnicy koncentrują się jednak przede wszystkim na najbliższym rywalu. Krakowianie od porażki z Tychami wygrali cztery spotkania z rzędu. Warto dodać, że swoim rywalom zaaplikowali 24 bramki, tracąc zaledwie siedem. Trudno więc się dziwić, że zawodnicy zostają po treningu, by szlifować swój hokejowy warsztat. – My młodzi zawsze zostajemy trochę dłużej by trochę popracować nad sobą – oznajmia Jakub Witecki.
Efekty tej pracy widoczne powinny być w piątkowym spotkaniu, którego początek w tyskiej hali o 18.