Władza pod paragrafem

Urzędujący prezydent Świętochłowic obarczony nie tylko reklamówką z rzeczami osobistymi, ale i zarzutami przyjęcia prawie stu tysięcy złotych łapówki kolejne trzy miesiące spędzi w areszcie. – Uwarunkowane jest to obawą, że podejrzani pozostając na wolności i wykorzystując stanowisko, jakie zajmują, będą utrudniali postępowanie – wyjaśnia Artur Ott z Prokuratury Rejonowej w Bytomiu. Gdy tylko śledczy skompletują dowody Eugeniusz M. trafi na salę rozpraw i nie będzie wcale pierwszym samorządowcem wysokiej rangi, który zetknął się z Temidą.
Prezydent Mysłowic, Grzegorz Osyra w sądzie czuje się prawie jak u siebie. Nic dziwnego, bo chadza do niego regularnie. Sędziowie ustalają, czy 6 lat temu Osyra sam dźgnął się nożem, by w ten sposób podnieść swoje szanse w wyborach. – Nie będę udowadniał, czy się okaleczałem, czy nie, bo jak powiadam, to nie jest pod paragrafy karne – stwierdza Osyra.
Paragrafy są za to na kłamstwo. Zwłaszcza lustracyjne. Boleśnie przekonał się o tym Krystian Sz. urzędujący burmistrz Pszczyny. Mówimy “Sz”, bo w dniu rozpoczęcia swojego procesu zabronił ujawniania wizerunku. Nie unikał za to słów wytłumaczenia. – Można mieć chwile słabości, przecież nikt nie jest doskonały, można nie odmówić, a sama współpraca może mieć też różny charakter, a potem być całe życie przyzwoity, ja wole taki wariant niż odwrotnie – tłumaczył burmistrz.
Co sprawia, że śląscy samorządowcy lądują na sali rozpraw? Politolog Tomasz Słupik ma swoją teorię. – Część tych prezydentów już jest zmęczona sprawowaniem władzy, pojawia się rodzaj takiej niebezpiecznej rutyny, z którą przychodzi znudzenie sprawowaniem urzędu i oni w tym momencie zatracają kontakt z rzeczywistością – uważa. Czasami kończy się to bolesnym sprowadzeniem na ziemię, i to niekoniecznie przez panów w kominiarkach. Prezydenta Częstochowy w referendum osadzili sami mieszkańcy miasta. Tej próby Tadeusz Wrona nie przetrwał i jest już byłym prezydentem. – Prezydentem się bywa, człowiekiem się jest. Najważniejsze jest to, co można po sobie zostawić – przyznaje.
Jak się okazuje można pozostawić także odium najcięższych zbrodni. Prokuratorzy oskarżają byłego prezydenta Zabrza Jerzego G. o zabójstwo partnera biznesowego, u którego jeszcze jako prezydent miał spory dług.
Ale mimo tak drastycznych przypadków specjaliści monitorujący życie polityczne w regionie zapewniają, że od średniej krajowej Śląsk nie odstaje. – Takie rzeczy zdarzają się w całej Polsce. Znamy wszyscy przypadek Olsztyna, kilka lat temu bardzo głośna była też sprawa Starachowic, gdzie całe miasto było zamieszane w różne korupcyjne sprawy, tak że to niestety się dzieje – stwierdza Grzegorz Wójkowski ze Stowarzyszenia Bona Fides. I pewnie dziać się będzie, bo nie od dziś wiadomo, że władza nie tylko kusi, ale i może sprowadzić na manowce.