Rowerzyści, którym nie straszny śnieg ani mrozy

Jak sobie odśnieżysz, tak pojedziesz. Przynajmniej przed swoim blokiem. Zwłaszcza, jeśli jednym z ważniejszych miejsc jest w nim rowerownia. Ale tylko nieliczni decydują się na wyciągnięcie roweru w czasie zimy. A przecież zupełnie nie ma się czego bać. – Tak jak jest teraz w tej chwili, to warunki są dobre, bo jezdnia jest czarna, no i chodniki są odśnieżone. Wtedy da się jechać. Nie ma problemu z tym. Gorzej jak jest taki miękki śnieg, tak z 10-15 cm – stwierdza Bogusław Rabikowski. I choć jest piętnaście stopni poniżej zera, Rabikowski codziennie dosiada swoje Wigry 3, a od święta górala i jedzie do pracy w Hucie Batory.
Nie tylko do pracy, ale i na sesje rady miasta, też na rowerze, jeździ Rafał Sudoł. – Obowiązkowo ciepłe rękawiczki, ciepła kurtka i czapka, a do tego dobre chęci, odrobina samozaparcia i już można ruszać na podbój chorzowskich ulic, co podobno przynosi wiele korzyści i oszczędności. – Najtańsze paliwo, wystarczy zjeść dobre śniadanie i to w zasadzie energia na cały dzień. Oszczędność czasu, bo wyjeżdżam kiedy chcę, wracam kiedy chcę. Nie muszę czekać na autobusy, które wiadomo w zimie często się spóźniają albo wcale nie przyjeżdżają. Dlatego jestem niezależny i wybieram najkrótszą trasę – wymienia zalety chorzowski radny.
To zupełnie tak jak Radosław Białek, o którym powiedzieć, że rowerem dojeżdża do pracy, to stanowczo za mało. Bo dla niego rower i praca to jedno. Dlatego z grona naszych bohaterów to właśnie on wygląda na najlepiej przygotowanego do zimy. – Na pewno kominiarka, żeby nie wdychać tego powietrza bezpośrednio z dworu, czapka, żeby też zatok nie przeziębić, kurtka z windstoperem – wylicza. Pod którą podobno wystarczy zwykła koszulka. Na nogach spodnie dresowe. – Pod tym dresem mam długie spodnie rowerowe i nogawki rowerowe, spodenki, oczywiście kolarskie z tak zwanym pampersem – mówi. Jeszcze tylko rękawice narciarskie i specjalna pianka ocieplająca na buty. W takim ekwipunku można śmiało zmierzyć się z mrozem i z ludzkimi spojrzeniami. – Bardzo dziwnie reagują, szczególnie ludzie w windzie nas pytają jak jesteśmy w biurowcach, czemu jeździmy itd. Dzisiaj się spotkałem nawet z takim, który stwierdził, że jeżeli sport to zdrowie, to powinniśmy żyć 115 lat – stwierdza Białek.
To jednak chyba zbyt optymistyczne założenie, bo jak mówią lekarze, dla zwykłego człowieka jazda rowerem oczywiście jest dobra, ale niekoniecznie zimą. – Wychłodzenie organizmu zwykle daje znać o sobie może nie dziś, może nie jutro. Ale po paru latach ci młodzi ludzie zaczynają narzekać na stawy, zaczynają mieć kłopoty z przeziębionymi nerkami, często także ze spojówkami – podkreśla prof. Krzysztof Ziaja, chirurg.
Ale potencjalne problemy ze zdrowiem rowerzysty to jeszcze nie wszystko. Bo taką zimową jazdę musi odchorować również rower. – Cały napęd, czyli kaseta, łańcuch, korba, jeżeli się jeździ po tych naszych nieszczęsnych ulicach w soli, piasku, wygląda to tragicznie – uważa Tomasz Drozdowicz ze sklepu rowerowego Tomed.
Może jednak aż tak źle nie jest, skoro mimo dużych mrozów niektórzy od lat podróżują właściwie tylko w ten sposób, a przy tym zawsze mają dobry humor.