Spór o schedę po prezydencie Świętochłowic

Zmiany w Świętochłowicach życzyłaby sobie Platforma Obywatelska. – Wpłynęło pismo od przewodniczącego rady miejskiej z taką tezą, że pierwszy zastępca nie został powołany – przyznaje Iwona Andruszkiewicz ze Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Wszystko dlatego, że choć w rzeczywistości jest nim Urszula Gniełka, to w dokumentach jej nie ma. Prezydent M. wprawdzie powołał dwójkę zastępców, ale żaden z nich nie dostał miana tego pierwszego, a tylko ten zgodnie z prawem mógłby objąć schedę po aresztowanym Eugeniuszu M.
– Ja w tej chwili zastępuję pana prezydenta – podkreśla Urszula Gniełka. “Chwili” to dobre słowo, bo za chwilę panią wiceprezydent może zastąpić komisarz, którego powołania wobec powyższego nie wyklucza wojewoda. – Przyjęto taką praktykę, że odpowiedni wojewoda zgłasza sam problem razem już z kandydatem, którego chciałby zaproponować premierowi – wyjaśnia Andruszkiewicz. I powinien to zrobić, bo pusty stołek władzy wykonawczej sprawia, że urząd pozostaje nie w pełni sprawny. – Nie ulega wątpliwości, że to sytuacja zła i grozi paraliżem decyzyjnym w Świętochłowicach – uważa dr Tomasz Słupik, politolog.
Za to według Aliny Moś-Kerger córki aresztowanego prezydenta szybkie decyzje zapadają, ale nie w Świętochłowicach, a w politycznej grze, bo wszystko, co dzieje się mieście, dzieje się za szybko. – Sprawy nabrały ekspresowego tempa, w ciągu tygodnia zatrzymywano tatę, potem przesłuchiwano przez 48 godzin, potem był areszt tymczasowy, a potem sesja rady miejskiej, na której nowa większość obcięła tacie pensję o połowę – stwierdza. A teraz chce też podobno odciąć od sprawowania faktycznej władzy namaszczoną przed rokiem przez prezydenta Urszulę Gniełkę i oddać władzę w słuszne ręce.
– Taki przypadek był w Częstochowie i tam naturalnie po wyeliminowaniu prezydenta miasta zarządcą został przewodniczący rady miasta – oznajmia Andrzej Szaton, przewodniczący Rady Miejskiej. I choć wyeliminowanie w całym kontekście brzmi co najmniej dwuznacznie, to władze PO nie ukrywają, że zastanawiają się, z czyją pomocą skonsumować wolny stołek w Świętochłowicach. – Byłoby chyba nieelegancko, aby na tym etapie mówić o konkretnych nazwiskach. Jest paleta postaci – stwierdza Grzegorz Dolniak, poseł PO. W której nie trudno wskazać faworyta. Zwycięstwa w tej wojnie podjazdowej może go pozbawić jeden arcyważny papier, który jeśli jakimś cudem dostanie się do bytomskiego aresztu, to zmieni bieg wydarzeń. – Zostawiłam zarządzenie uzupełniające i jeśli prokurator się zgodzi, to pan prezydent, który nie utracił swoich praw i nadal jest prezydentem może ten dokument podpisać – wyjaśnia Gniełka. Chodzi oczywiście o dokument wskazujący pierwszego zastępcę i zamykający dyskusje nad tym, kto ma prawo do teki prezydenta w Świętochłowicach.