Akcja monitorowana

Ten zamach na pamiątkową tablicę upamiętniająca marszałka Józef Piłsudskiego w Rybniku raczej nie mógł się udać. Bo zamachowiec, mimo że przygotowany – to chyba nie do końca świadomy funkcjonującej w XXI wieku techniki.
– W zasadzie każdy mieszkaniec ma pojęcie, że rynek jest pod okiem 6 kamer, a osoby, które obsługują monitoring są doświadczonymi osobami – przyznaje Dawid Błatoń, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Rybniku. Na tyle doświadczonymi, że nie uwierzyli w tłumaczenia, że mężczyzna chciał wydłubać marszałka z rynku, bo zafascynowało go piękno tablicy upamiętniającej przybycie Józefa Piłsudskiego do Rybnika.
Akurat wagę tej kradzieży łatwo przeliczyć na kilogramy, a potem złotówki, jakie za tablice niedoszły złodziej dostałby na złomowisku. Mężczyzna w końcu przyznał, że był głodny a tablica była pod ręką… nogą właściwie.
Czujne oko strażników przydało się także w Bielsku-Białej, gdzie jesienny i raczej ciepły wieczór mocno zainspirował śmiałków do zażywania nago kąpieli w miejskiej fontannie. Ale dzięki monitoringowi udało się ich spacyfikować zanim o wiele bardziej zdążyli zbulwersować opinię publiczną.
Z obserwacji wynika, że nie brakuje również tych, którzy podglądani być nie chcą. – Nie wiem z jakich przyczyn oni to robią. Rzucają kamieniami, próbują zamalować oko kamery. Zdarzyło się również, że ktoś próbował zdewastować ją kilofem – stwierdza Marcin Santura, dyspozytor tunelu w Katowicach.
Mimo że coraz więcej miast, a tym samym mieszkańców, jest podglądanych, to nie zniechęcą śmiałków, którzy chcą się pokazywać, obnażać swą męskość czy dowodzić swej odwagi. Ale system nie zawsze bywa sprawny. Postanowili to sprawdzić dziennikarze z Zabrza. Upozorowali bójkę, która sprzed ekranów nikogo nie ruszyła. – Kamery coś tam rejestrują, ale albo nie ma pracownika, który by to obserwował, albo po prostu nie ma reakcji na bójkę czy picie alkoholu – mówi Grażyna Herich, dziennikarska portalu ZabrzeTV.pl.
– Kamera cały czas się obracała, dlatego to zdarzenie zostało zarejestrowane dosłownie przez kilka sekund, w dodatku w bardzo dużej odległości – tłumaczy Krzysztof Lewandowski, zastępca prezydenta Zabrza. I właśnie w tym cały problem. Bo żeby monitoring miał sens rejestrować muszą przede wszystkim nie kamery a osoby przed monitorami. – Pięćdziesiąt kamer w jednym pomieszczeniu i sto czy więcej kamer zainstalowanych na terenie obiektu to jeszcze nie jest system bezpieczeństwa, to jest dopiero zdobycie informacji – podkreśla Krzysztof Tyliba, specjalista ds. monitoringu. Które jeśli nie są ignorowane pozwalają czasem kogoś uratować… Na przykład marszałka.