Bezbronny bezdomny?

Patrząc na strażników miejskich bezdomny Jan Wójcik przypomniał sobie dokładnie, co wydarzyło się tydzień temu. – Ciągnęli mnie jak psa po prostu – mówi. I jak dodaje, potem było już tylko gorzej: – Jeden mnie bił, a dwóch się przyglądało i w ogóle nie reagowali.
Jan Wójcik miał zostać pobity jeszcze przed wejściem do izby wytrzeźwień. – Chwycił mnie za rękę, wykręcił mnie po prostu i słyszałem tylko jak strzeliło, “trach”, no i to połamało mnie – wspomina bezdomny.
Wszystko działo się pod okiem kamery, tyle że ta zajścia nie zarejestrowała. – Materiał nagrywany jest tylko w holu przyjęć, czyli dokładnie to, co się dzieje tutaj od momentu przyjęcia tylko i wyłącznie, nie nagrywamy tego, co się dzieje przed izbą – wyjaśnia Iwona Kufel, dyrektor Izby Wytrzeźwień w Bielsku-Białej. Dyrektor izby trudno też uwierzyć w bezpodstawną brutalność strażnika. Tym bardziej, że Jan Wójcik spędził w izbie już kilkadziesiąt nocy, a straż miejska interweniować musiała wielokrotnie. – Ten człowiek jest znany naszym funkcjonariuszom, ale nigdy nie było takiego problemu – przyznaje Grzegorz Marek ze Straży Miejskiej w Bielsko-Białej.
Teraz bezdomny oskarża strażników o pobicie. – Nasi funkcjonariusze twierdzą, że takie zdarzenie nie miało miejsca – podkreśla Marek. Strażnicy sprawę wyjaśniają, ale sytuacją są zaskoczeni.
Wyjaśnień chce też pan Jan. – Jutro jadę do burmistrza, ja im nie popuszczę za takie coś – zapewnia. A dokładniej za złamany obojczyk i potłuczona nogę, bo w takim stanie trudno sobie poradzić. Dlatego panu Janowi pomogli pracownicy MOPS-u. – Zostanie skierowany do domu dla bezdomnych, tam będzie objęty wyżywieniem w placówce i najbliższy weekend tam sobie spędzi – mówi Sławomir Karpio z bielskiego MOPS-u. A w poniedziałek ma pojechać do Cieszyna skąd pochodzi. Bilet zakupili bielscy urzędnicy, bo bezdomnego Jana Wójcika nie było na niego stać.