RegionWiadomość dnia

Jechał prezydencką limuzyną służbowo czy prywatnie?

Akcja niczym z filmu mistrz kierownicy ucieka. Tyle że zamiast pustynnych bezdroży zabrzańskie ulice, a zamiast Burta Reynoldsa za kierownicą – służbowy kierowca pani prezydent. Gdy samochód zatrzymał się przed domem Małgorzaty Mańki-Szulik wysiadła z niego nie pani prezydent, lecz jej mąż Jan Szulik – wysokiej rangi urzędnik zabrzańskiego magistratu.

Zdaniem autorów tego nagrania, sygnały o tym, że samochód służbowy pani prezydent wykorzystywany jest w celach prywatnych docierały do nich wcześniej, również w tym przypadku. – Mąż pani prezydent podjechał samochodem służbowym pod dom, więc wiadomo, że to nie były cele służbowe, a pani prezydent nie było w samochodzie w tym czasie. Co innego gdyby był w tym czasie ze swoją żoną – mówi Gracjana Chojnacka z Zabrze TV. A to przynajmniej z pozoru może budzić wątpliwości. – To jest ciągle kwestia dojrzałości polskich elit politycznych, to jest ciągle kwestia uczenia się i korzystania z władzy – uważa dr Marek Mazur, politolog.

Jednak zdaniem urzędników władza w tym przypadku nie została nadużyta, a mąż pani prezydent do domu pojechał tylko i wyłącznie w celu służbowym. – Pani prezydent przed sesją w piątek była w urzędzie, potrzebowała do przygotowania się na poniedziałkową sesję rady miejskiej stosownych materiałów, toteż  został po te materiały wysłany samochód i tak to wyglądało – wyjaśnia Dariusz Krawczyk z UM w Zabrzu. Natomiast opozycja pyta do której? – Pani prezydent ostatnio rzadko zaszczyca nas swoją obecnością na sesji, więc wczoraj nawet nie można było jakby zadać tego pytania bezpośrednio u pani prezydent – przyznaje Łukasz Urbańczyk, radny PO. Dlatego temu tłumaczeniu nie daje wiary.

Dziennikarze Zabrze TV to, co działo się później nazywają już po prostu cyrkiem. – Sytuacja jest absurdalna, pan Jan Szulik staje na środku jezdni, by zablokować nam przejazd, w między czasie, kiedy dojeżdżał do domu zadzwonił najwyraźniej po swoich znajomych, aby zastawili nas swoimi samochodami z tyłu – stwierdza Chojnacka. – Proszę zrozumieć człowieka, który przyjeżdża pod dom, a tutaj ludzie go filmują – odpiera Krawczyk.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button