Schronisko z wyrokiem

Robi się coraz ciaśniej, a tylko od początku roku trafiło do rudzkiego schroniska dwieście psów. Pracownicy interweniują codziennie kilka razy. – Zbieramy pieski z Rudy Śląskiej. Opiekujemy się pieskami bezdomnymi w innych też gminach, z którymi mamy podpisaną ściśle umowę, więc nie rozumiem dlaczego psiaki z tak odległych gmin jak Łódź, czy miasta sąsiadujące mają trafić do nas – wyjaśnia Szymon Juda, pracownik schroniska dla zwierząt w Rudzie Śląskiej. Tak zadecydował sąd w Wieluniu. Wyrok zaskoczył i zdziwił Beatę Drzymałę-Kubiniok, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Fauna, która sprawę próbowała wyjaśnić. – Sędzia twierdzi, że nie musi tego uzasadniać, bo ma prawo wybrać dowolną organizację i nie ma czasu zastanawiać się nad tym, która organizacja jest duża, która mała, która gdzie się mieści, czy która posiada samochód. Ma wiele ważniejszych rzeczy do załatwienia, niż zajmowanie się pieskami – tak stwierdziła.
Po pięć psów trzeba pojechać prawie 200 kilometrów w jedną stronę. – Na pewno nie będą to komfortowe warunki, bo nie jesteśmy w stanie zapewnić im jakiś przestrzennych klatek w cieplutkim samochodziku – zaznacza Beata Drzymała – Kubiniok, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami FAUNA. Auta są wysłużone i ciągle w drodze, ale to sądu też nie przekonało, podobnie jak argument, że można było znaleźć schronienie dla psów znacznie bliżej: Tylko w województwie łódzkim znajduje się kilka schronisk dla bezdomnych zwierząt. Między innymi w Bełchatowie, Łęczycy, Łodzi, Pabianicach, Piotrkowie Trybunalskim, Wieluniu, Zgierzu i Tomaszowie Mazowieckim
Sąd wybrał Rudę Śląską. Wyrok sądu trudno pojąć też Aleksandrze Molnar z Miejskiego Schroniska dla Zwierząt w Katowicach. – Zwierząt trafiających z samych Katowic jest na tyle dużo, że przyjęcie zwierząt jeszcze z dodatkowo chociażby jednej gminy pogorszy bytność tym zwierzętom, które muszą tu przebywać zanim znajdą nowy dom.
Dom będzie nowy, bo w tym starym psy być już nie mogą. Właściciel prywatnego schroniska zmarł. W zasadzie właścicielami tych psów jest gmina Galewice, gdzie schronisko się mieściło i skąd urzednicy przekazali psy dalej. – Gmina zrobiła w tej kwestii bardzo dużo, żeby te psy w ogóle przeżyły. Oddała je do hotelu i z tego powodu mamy, ponosimy jeszcze koszty przechodzące w setki tysięcy złotych – informuje Lech Buliński, wójt gminy Galewice.
Koszty prawdopodobnie byłyby mniejsze dla wszystkich, gdyby psy znalazły schronienie bliżej.