Kibice chorzowskiego Ruchu na stadionie i w teatrze?

Kibice na razie przebierają w kibicowskich gadżetach, ale już wkrótce będą mogli wybierać z teatralnego repertuaru. Wspólny bilet ma przybliżyć kibiców do wielkiej sztuki, problem w tym, że przeżyć artystycznych nie wszyscy potrzebują. – Wolę iść na mecz piłki nożnej. Adrenalina jest, ciekawe są rzeczy, ciekawsze niż w teatrze – uważa Arkadiusz Jarosz, kibic Ruchu Chorzów. 0 tym, że jest ciekawie i dla kibiców też będzie przekonywał dyrektor Teatru Rozrywki Dariusz Miłkowski. Jego zdaniem sport i kulturę da się połączyć, a dodatkowo wypromować. – I klub i teatr są pewnymi markami, które promują następną markę, czyli Chorzów i też razem promujemy markę Śląsk.
Promocja może i dobra, ale w środowisku kibiców może być mało skuteczna. Zdaniem Jerzego Dudały autora książki o kibicach trudno przewidzieć ilu z oferty skorzysta. – Są tacy, którzy są oczytani i inteligentni. Są tacy, którzy raczej mają wiedzę w poważaniu głębokim, są i tacy, którzy zachowują się bardzo spokojnie i tacy, którzy zachowują się bardziej agresywnie. Każdy kibic sam musi więc podjąć decyzję czy bilet kupi. Kwota całości kuponu, to jest 88 złotych, ma być taniej za wejście do teatru i na mecz. – W cenę biletu włączony jest także identyfikator – obowiązkowy, który kosztuje 15 złotych, więc oszczędność jest między 25, a nawet do 35 złotych – wyjaśnia Marzena Mrozik, dyrektor ds. marketingu Ruchu Chorzów.
Jednak kibice liczą po swojemu. – Kibice nie będą korzystać z tej opcji, ponieważ większość z nich będzie wolała kupić sobie bilet na kolejne mecze. Przynajmniej ja sam bym wybrał taką opcję – stwierdza Marcin Stokłosa, kibic Ruchu Chorzów. Władze klubu przekonują jednak, że warto grać razem – do bramki i na scenie. – Albo spędzasz czas z nami na świeżym powietrzu i możesz się bawić tam już godzinę wcześniej i zostać trochę po meczu, a możesz iść do teatru, a może wykorzystasz jedno i drugie – i taki jest cel – tłumaczy Katarzyna Sobstyl, prezes Ruchu Chorzów.
Kibicem i miłośnikiem sztuki zarazem jest socjolog kultury Piotr Wróblewski. Jego zdaniem pod “wspólnym biletem” kryje się coś więcej. – Oprócz widowni, która zajmuje sektory wyłącznie dla kibiców, którzy chcą stać chodzą też ludzie, którzy cenią fotele – zarówno twarde jak i miękkie i to będzie właśnie taki bilet dla kibica ceniącego fotele.
A że kibica może skusić także taka rozrywka, fani Ruchu udowodnili niedawno przy okazji jubileuszu 90-lecia klubu. Pomysłodawcy akcji mają nadzieję, że na wysoką frekwencję nie będzie trzeba czekać następnych 90 lat.