Region

Spór o drogę w Czeladzi

Kilka lat temu Beata Wróbel budując dom musiała zmienić jego lokalizację przez drogowe plany urzędników, teraz czeka ją kolejna rewolucja. – Mało, że przestawiliśmy dom tak jak należy, droga będzie szła z tej strony. Zostanie nam zabrany kawał działki, natomiast my będziemy mieszkać na skrzyżowaniu. Budowa drogi budzi nie lada emocje, wszystko dlatego, że skromne oczekiwania mieszkańców ulic Staropogońskiej i Trzeci Szyb w Czeladzi nieco zmodyfikowali urzędnicy. – Mamy drogę przed domami jedną, za domami będziemy mieli drugą, nie mamy spokoju – żali się Andrzej Kowal, który protestuje przeciwko planowanej drodze.

Ten spokój mieszkańców ma zburzyć dwukrotnie szersza niż oczekiwali droga, a to oznacza, że z częścią swoich posesji będą musieli się pożegnać. – Oczywiście, że nie mam miejsca, to będzie kosztem naszym. Tu chodzi, aby ludzie mieli dojazd do posesji – tłumaczy Ryszard Dzierzbicki. Urzędnicy, którzy drogę budują, protestów niezadowolonych zdają się nie słyszeć. – Wcale nie mamy odczucia, że mieszkańcy nie chcą tej drogi, to jest jakieś przekłamanie – stwierdza Zofia Gajdzik, naczelnik Wydziału Rozwoju Miasta w UM Czeladź.

Tycząc drogę dwukierunkową, zamiast jednokierunkowej mieli przecież dobre intencje. – Skupienie tylu dróg przelotowych na tak małej powierzchni spowoduje sytuację taką, że będziemy mieli duże problemy z natężeniem ruchu – wyjaśnia Tomasz Zalewski, Komitet Mieszkańców

Myślę, że to są takie obawy na wyrost, bo te dwanaście metrów o których mówimy, to że samochód będzie jechał przy ich budynku, to nie jest tak – odpowiada Zofia Gajdzik, naczelnik Wydziału Rozwoju Miasta w UM Czeladź.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Ci, którzy przyglądają się drogowemu konfliktowi, twierdzą, że władze Czeladzi przy tej inwestycji mogli popełnić błąd. – Została pomylona kolejność, na samym początku władze miasta powinny skonsultować się z mieszkańcami przy wytyczaniu trasy i dopiero zlecić projekt – uważa Przemysław Szałański, Czeladzkie Stowarzyszenie Rozwój Miasta. Nic nie wskazuje na to, żeby urzędnicy ugięli się pod wpływem niezadowolonych mieszkańców. – Dzieje się to zgodnie z prawem. Tylko rzecz jest w tym: czy to prawo ma służyć urzędnikom, realizowało koncepcję urzędu, czy żeby miało służyć mieszkańcom? – pyta Teresa Kosmala, radna Czeladzi. Ci zapewniają, że w walce o swoje racje tak szybko nie ustąpią.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button