Chorego na bruk?

Po tym co spotkało Monikę Lisicką w Niemczech powrót do domu był konieczny. Tak jak konieczna była pilna wizyta w agencji pracy, która do Niemiec ją wysłała. – Miałam zapalenie oskrzeli. W trakcie tego zapalenia zemdlałam w toalecie, gdzie się uderzyłam w głowę. Miałam wstrząs mózgu, byłam przez ponad tydzień w szpitalu w Niemczech. Firma po moim wyjściu ze szpitala, kiedy byłam jeszcze przez tydzień czasu na zwolnieniu lekarskim, oni mnie telefonicznie poinformowali, że zostaje zwolniona z pracy – wspomina pani Monika.
Monika Lisicka pracowała we Freiburgu opiekując się chorą na demencję Niemką. Mycie, ubieranie, karmienie – zajmowała się dosłownie wszystkim. Ciężka praca, która miała podstawową zaletę – była na umowę o pracę, a ewentualne zwolnienie nie mogło być na “gębę”. Zapytaliśmy w agencji Work Express jak to możliwe, że teoria to jedno, a praktyka to drugie. – Jeżeli ktoś pani Monice udzielił przez telefon informacji, że już z nami nie pracuje, to ten ktoś uchybił podstawowym regułom współpracy, podstawowym regułom zatrudniania. I jeżeli tak się stało to wyciągniemy wobec tej osoby konsekwencje. Jesteśmy w trakcie wyjaśniania – to się jednoznacznie wyjaśni dosłownie lada moment – tłumaczy Artur Ragan, rzecznik prasowy Work Express.
Agencja przyznała również, że w swojej bazie danych “Monik Lisickich” jest więcej i to również mogło być powodem nieprzyjemnej sytuacji. Inspekcja Pracy firmę Work Express w ostatnim czasie odwiedzała bardzo często, ale nie doszukała się rażących błędów. – Jeśli chodzi o rozwiązywanie umów o pracę, to musimy pamiętać, że pracodawca musi przestrzegać jednej z podstawowych zasad, która mówi o tym, że rozwiązanie umowy o pracę powinno mieć formę pisemną. Na pewno zwolnienie pracownika w formie rozmowy telefonicznej należy uznać za naruszające te przepisy – zaznacza Michał Olesiak, Inspekcja Pracy w Katowicach.
Firma Work Express już w Polsce zaproponowała Monice Lisickiej rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. Alternatywą było rozwiązanie umowy z dniem początku jej zwolnienia lekarskiego. – W tej sytuacji gdybym nie podpisała tego porozumienia stron musiałabym zapłacić za koszty leczenia szpitalnego w Niemczech jakieś 6-8 tysięcy euro – mówi Monika Lisicka.
A to ciężko byłoby wliczyć w koszty uzyskania, tak ciężko uzyskanego przychodu.