Kurator w katowickim GKS-ie?

Powiedzenie: “bieda aż piszczy” w GKS-ie Katowice nabiera bardzo realnych kształtów. Jak bardzo realnych – do końca nie wiadomo, bo piłkarze i trenerzy dramatycznej sytuacji klubu nie chcą komentować. Co więcej w zarządzie klubu została już tylko jedna osoba, pozostali dwaj członkowie podali się do dymisji.
– Nie jest tajemnicą, że sytuacja klubu jest ciężka, natomiast prowadzimy działania zmierzające do poprawy tejże sytuacji. Natomiast o samych szczegółach nie chciałbym mówić – przyznaje Piotr Hyla, rzecznik prasowy GKS-u Katowice.
Ta wielka tajemnica to prośba klubu do miasta o wprowadzenie kuratora. Pismo w tej sprawie trafiło do urzędu wczoraj i według naszych informacji jeszcze tego samego dnia wniosek został wysłany do sądu.
– W ogóle nie komentujemy tematu kuratora czy dywagacji mediów w tej chwili. Nie jest to jeszcze etap, w którym można na ten temat rozmawiać – oświadcza Waldemar Bojarun, rzecznik prasowy UM w Katowicach.
Tyle, że właśnie o ratowaniu GKS-u z jego piłkarzami rozmawiali dzisiaj przedstawiciele miasta. Wśród nich naczelnik wydziału sportu i turystyki oraz komendant straży miasta Kazimierz Romanowski. To właśnie on mógłby zostać kuratorem, chociaż sam nie chciał komentować sprawy.
Niezależnie, kto będzie kuratorem, w światku sportowym coraz głośniej mówi się, że to może być jedyna szansa da “Gieksy”. – Klub rzeczywiście dogorywa i co chwilę dochodzą do nas i sprzeczne i złe wieści. Więc może ten zarząd komisaryczny wyprostuje przynajmniej te sprawy – stwierdza Zbigniew Cieńciała, dziennikarz “Sportu”.
A będzie miał o tyle łatwiej, że – przynajmniej oficjalnie – swoich decyzji nie będzie musiał z nikim uzgadniać. – Co jest najistotniejsze w tym wszystkim to, że on pełni władzę jednoosobowo, całkowicie jednoosobowo, czyli w tym wypadku stowarzyszenie niejako przechodzi decyzyjnie na własność pani czy pana kuratora – wyjaśnia Adam Matusiewicz, wicewojewoda śląski.
Czy klub przejdzie na własność miasta? O tym nikt na razie nie chce mówić. Być może więcej będzie wiadomo po najbliższej sesji rady miasta, która ma się odbyć w poniedziałek. Jeśli, jak wnioskował o to opozycyjny radny Marek Szczerbowski, odbędzie się na niej debata o przyszłości GKS-u. – Chciałem zaproponować debatę, ponieważ mam inne zdanie niż obecne władze miasta. Stoję na stanowisku, że jeżeli pomagać, to według określonej strategii, a nie symbolicznie, na warunkach, które niekoniecznie muszą zostać spełnione – tłumaczy radny.
W obecnej sytuacji klubu warunki może stawiać wyłącznie miasto. I to właśnie ono w najbliższych dniach rozegra gabinetową grę o jego przyszłość.