Komisja hazardowa: Roguski o wideoloteriach
Przesłuchiwany dziś świadek podkreślił, że za jego kadencji przeprowadzano analizy dotyczące opłacalności wideoloterii dla budżetu państwa i Totalizatora Sportowego. On sam sprzeciwiał się ich wprowadzeniu na polski rynek.
Mirosław Roguski twierdzi, że nie było ku temu przesłanek ekonomicznych. Jak wyjaśnił, było to bezcelowe przy miliardowych inwestycjach w gry liczbowe. Jak zaznaczył, wprowadzenie wideoloterii oznaczałoby inwestycję rzędu 2 miliardów złotych, przy negatywnych konsekwencjach – o 50 procent mniejszych wpływach z podatków i o 100 procent mniejszych wpływach z dopłat.
Przed komisją hazardową miał dzisiaj stanąć także prezes GTech Polska Jacek Kierat, ale przesłał zwolnienie lekarskie. W oświadczeniu złożonym komisji napisał, że jego stan zdrowia nie pozwala na składanie zeznań.
Już po wybuchu afery hazardowej były szef klubu PO Zbigniew Chlebowski stwierdził, że stawką w całej sprawie nie były dopłaty do automatów hazardowych, lecz właśnie wproawdzenie wideoloterii. Jego zdaniem, wprowadzenie ich na polski rynek oznaczałoby, że automaty do hazardu można by było postawić praktycznie wszędzie.