RegionWiadomość dnia

Pierwsza ofiara śmiertelna mysłowickich ciemności?

Brat skończył pracę później niż tata. Nie przystanął jednak, gdy zobaczył przy Mikołowskiej karetkę pogotowia i radiowozy. Powiedziałem mu w domu, że coś musiało się stać z tatą, bo zawsze był punktualny. Brat bez słowa wybiegł z domu. Na Mikołowskiej policjanci pokazali mu zegarek i okulary. Na jezdni leżała jeszcze czapka taty – pan Marcin z trudem opowiada o środowym wypadku. Samochód potrącił jego ojca, gdy ten przed godz. 21 wyszedł z pracy i wracał do domu.

Mężczyzny nie udało się uratować. – Na miejscu zabezpieczono ślady i samochód marki Żuk. Do sprawy zostanie powołany biegły. Zaraz po zdarzeniu kierowca był kompletnie roztrzęsiony. Nie wiemy jeszcze, jaki był dokładny przebieg zdarzania, musimy poczekać na opinię biegłego – zastrzega aspirant sztabowy Ryszard Padewski, rzecznik mysłowickiej policji. Wiadomo, że kierowca żuka był trzeźwy.

Ulica Mikołowska – podobnie jak kilka pobliskich ulic – od początku marca tonie po zmierzchu w ciemnościach. Po tym, jak mysłowiccy radni nie zgodzili się na zwiększenie budżetu Miejskiego Zarządu Dróg, prezydent Grzegorz Osyra zdecydował o wyłączeniu w ramach oszczędności światła na niektórych ulicach. Zgodnie z jego zaleceniami światła nie ma tam, gdzie mieszkają radni.

Więcej informacji na katowice.gazeta.pl

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button