Piłka nożna: Liga Europejska

Bardzo trudne zadanie czeka Benfikę, która w Lizbonie wygrała z Liverpoolem 2:1. “The Reds” wystarczy w tej sytuacji zwycięstwo 1:0, o co teoretycznie nie powinno być piłkarzom Rafaela Beniteza trudno. Liverpool liczy na powtórkę sprzed czterech lat, kiedy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów przegrali w Portugalii 0:1, by na Anfield Road wygrać 2:0. Benfica jest tymczasem na fali – wygrała pięć ostatnich meczów, z czego dwa właśnie w Lidze Europejskiej.
Druga z angielskich drużyn, Fulham, mogła już przed tygodniem zapewnić sobie względny spokój, jednak w ostatniej minucie dała Wolfsburgowi wbić bramkę na 2:1. To oznacza, że w pojedynku z mistrzami Niemiec dobrze byłoby strzelić choć jedną bramkę. Tymczasem kontuzje snajperów Clinta Dempseya i Davida Elma spędzają sen z powiek menadżerowi Royowi Hodhsonowi. Wolfsburg, tak jak Benfica, musi wygrać 1:0, a mając w zespole takich graczy jak Edin Dżeko, który w ostatnim ligowym spotkaniu z Hoffenheim (4:0) strzelił dwie bramki i zaliczył asystę, ma wszelkie atuty, by pokonać Fulham.
Niemcy mogą mieć w półfinałach nawet dwa zespoły. Warunkiem jest awans Wolfsburga, ale też HSV Hamburg. Drużyna Bruno Labbadii pierwszy mecz wygrała u siebie 2:1 i w rewanżu ze Standardem Liege wystarczy jej remis. Z czterech ostatnich meczów wicemistrzowie Belgii wygrali tylko jeden, tymczasem HSV – tylko jeden przegrało. Pocieszeniem dla Standardu będzie absencja Marcella Janssena i – prawdopodobnie – Jorisa Mathijsena.
Ostatnią parę tworzy hiszpańska dwójka Atletico Madryt – Valencia. W pierwszym meczu Valencia zaledwie zremisowała u siebie 2:2, co w korzystniejszej sytuacji stawia gospodarzy rewanżu. W ostatniej kolejce Primera Division obie drużyny solidarnie wygrały po 3:0. Na korzyść Atletico przemawia mniej kontuzji w zespole i ofensywne nastawienie w meczach na własnym stadionie.