Region

Jak poradzą sobie bez Krystyny Bochenek?

Na politycznej scenie, organizując Ogólnopolskie Dyktando, często w blasku fleszy, ale zawsze blisko zwykłych ludzi. – Ona się tak jakby interesowała moimi problemami osobistymi. Ja w każdej sytuacji mogłem na nią liczyć, kiedy się do niej zwróciłem o jakąkolwiek pomoc, to ją otrzymałem prędzej czy później – wspomina Przemysław Sobieszczuk. Przemkowi Sobieszczukowi pomogła znaleźć mieszkanie i pracę, czterokrotnie otrzymał też stypendium od Śląskiego Funduszu Stypendialnego, w którym działała. – Ludzie bardzo tak reagują osobiście. Jedna mama zadzwoniła, że dzięki pani marszałek jej córka jest w Brukseli, pomogła jej pomimo tego, że taka ciężka była sytuacja. Dzięki funduszowi, wsparciu jakie dostała osiągnęła coś w życiu, takich rzeczy się nie zapomina – opowiada Iwona Fudała, Śląski Fundusz Stypendialny.

Tak jak nie można zapomnieć szkolnych zdjęć i Krystyny nazywanej przez wszystkich ”Iśką”. – Iśka była znakomitą uczennicą, jeżeli chodzi o przedmioty humanistyczne – mówi Krystyna Liersz-Żelasko, przyjaciółka. Nie dziwi więc jej wielkie zaangażowanie w organizacje Ogólnopolskiego Dyktanda. Z taką samą pasją mówiła o profilaktyce raka piersi. – To był temat, który dla mediów nie istniał. Krystyna pracując w Polskim Radio pierwsza otworzyła się na ten temat, który mógł być dla wielu osób bardzo niewygodny – dodaje Krystyna Liersz-Żelasko. Bo tematy tabu nie istniały. O wszystkim mówiła otwarcie i z przekonaniem. Od 3 lat wspierała działania na rzecz budowy nowej siedziby dla Hospicjum Cordis. Przyjeżdzała i rozmawiała. – Zapamiętamy panią Krystynę Bochenek jako taką ciepłą, życzliwą, zainteresowaną osobę. Podeszła do każdego chorego, przywitała się, wysłuchała historii jakie każdy chciał jej przedstawić – opowiada Maja Gałęziowska, Hospicjum Cordis w Mysłowicach.

A przedstawiali chętnie, bo kolejki do jej gabinetu ustawiały się zawsze, bo na Krystynę Bochenek zawsze można było liczyć. – Specjalny zeszyt był założony spotkań. Ludzie oczekiwali na te spotkania, a problemy były przeróżne od spraw związanych z mieszkaniami, z osobistymi jakimiś problemami – opisuje Iwona Matuszewska, asystentka Krystyny Bochenek.

Józef Twardak od 17 lat walczy z chorobą Parkinsona. By pomóc sobie, ale i innym chorym chciał założyć stowarzyszenie – nie wiedział jak dlatego zadzwonił do niej. – Gdzie ja szedłem to przede mną był już od niej telefon. Już wiedzieli kto przyjdzie, po co przyjdzie i co chce. Chcieli tego samego. O Parkinsonie mówili coraz więcej i coraz częściej Krystyna Bochenek angażowała się w sprawy stowarzyszenia. – Była pełna werwy, jak coś trzeba było zrobić – musiało być zrobione i koniec, i to nie wiadomo jakim tym zawsze cel osiągała – dodaje Józef Twardak. W dziennikarstwie, w polityce, organizując dyktando i pomagając tym, którzy o pomoc nie bali się prosić.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button