Polska w żałobie

Związani żałobą. Dokładnie tydzień po największej katastrofie w historii powojennej Polski Plac Piłsudskiego przyciągnął tłumy. – Byłem tutaj, gdy pierwszy raz był papież, byłem jak Wyszyński umierał, dzisiaj też nie mogło mnie zabraknąć – wyjaśnia Jacek Leźniewicz.
Uroczystości żałobne zgromadziły sto tysięcy Polaków. Nie odstraszyły informacje o korkach, tłoku i zamieszaniu. Wielu gości przybyło spoza stolicy.
Specjalny pociąg wyruszył między innymi z Katowic. – Po prostu chcę tam być. Jestem po dyżurze, jestem zmęczona – mówi Danuta Brochacka.
Minutę przed południem trębacz dał sygnał do rozpoczęcia ceremonii. Trzy honorowe salwy dla 96-u ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Dla młodych jak 23 letnia stewardesa Natalia Januszko lub doświadczonych życiem, jak ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, który miał 91 lat.
– Takie rzeczy są niemożliwe, tak jak niemożliwe było zrozumienie kolejnych nazwisk i kolejnych nazwisk, i słyszeliśmy tylko swój i innych szloch przy każdym z tych nazwisk – wspomina Donald Tusk, premier.
Minęło siedem dni, padły tysiące słów, a te obrazy wryły się w pamięć. Ale dla wielu to wciąż za mało i za krótko, by tragedię poukładać w głowie. – Koleżanki i koledzy z kancelarii, przed drzwiami waszych pustych pokojów palą się znicze, leżą kwiaty…. Nie mam słów żeby wypowiedzieć swój żal i ból – z drżeniem w głosie mówił Maciej Łopiński, minister w Kancelarii Prezydenta.
Po uroczystościach państwowych odprawiono mszę świętą. Miał jej przewodniczyć Angelo Sodano, dziekan Kolegium Kardynalskiego, jednak nie doleciał na miejsce. Powód – chmura wulkanicznego pyłu, która sparaliżowała loty nad Europą.
– Jeśli zapomnę ty boże zapomnij o mnie – mówiła Izabela Sariusz-Skąpska, córka zmarłego prezesa Federacji Rodzin Katyńskich. Pamięć – to słowo padało w czasie ceremonii najczęściej. – Przed nami próba ciężkiej pracy, tak aby ich praca nie poszła na marne – mówił podczas uroczystości Donald Tusk.
Pytanie, jak długo potrwa mobilizacja i jedność. Zadaje je sobie między innymi obecny na uroczystościach Józef Oleksy. – Nie chcę krakać ale myślę, że niedługo, bo my już przeżywaliśmy takie podniosłe chwile w wydaniu całego społeczeństwa i nie trzymało nas to długo.
Sprawdzianem będzie jutrzejszy pogrzeb w Krakowie i zbliżająca się kampania wyborcza.