Loty nad Europą
Brytyjski zarząd lotów cywilnych ostrzega wprawdzie, że sytuacja jest zmienna, a islandzki wulkan Eyafyoll znów jest bardziej aktywny, ale Glasgow i Edynburg zezwoliły rano na pierwsze loty na trasach krajowych. W południe ze Szkocji ma odlecieć pierwszy lot międzynarodowy – do stolicy Islandii, Reykjaviku.
Niemcy stopniowo łagodzą restrykcje w ruchu lotniczym. Zakaz lotów obowiązuje wprawdzie do godziny 20.00, ale niemieckie władze lotnicze dopuszczają coraz więcej odstępstw.
Na podstawie wyjątkowych zezwoleń w Niemczech kursują dziś samoloty Lufthansy i prywatnych linii lotniczych AirBerlin i Condor. Pozwolenia dotyczą tak zwanych lotów na widoczność, czyli lotów w warunkach pozwalających na kontrolę położenia samolotu za pomocą zewnętrznych punktów odniesienia.
Lufthansa zaplanowała dziś około 200 lotów; to 15 procent połączeń z normalnego rozkładu jazdy. Największy niemiecki przewoźnik realizuje przede wszystkim kursy międzykontynentalne, aby umożliwić powrót do domu turystom, którzy utknęli za granicą z powodu zalegającej nad Europą chmury pyłu wulkanicznego.
Zakaz lotów jest w Niemczech coraz bardziej krytykowany. Jego przeciwnicy – część polityków, ekonomiści i linie lotnicze – wskazują przede wszystkim na olbrzymie straty dla niemieckiej gospodarki. Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa wycenia je nawet na miliard euro dziennie. Straty Lufthansy mogą wynieść ponad 20 milionów euro.
Ruch lotniczy nad Francją jest stopniowo wznawiany, ale tylko nielicznym pasażerom udaje się dostać na pokład samolotów. Z paryskich lotnisk odlatuje tylko około 30 procent samolotów przewidzianych w rozkładzie lotu.
W pierwszym dniu działania obu paryskich portów lotniczych – lotniska imienia Charlesa de Gaulle’a i Orly – panuje tam stosunkowo spokojna atmosfera. Nie wszyscy pasażerowie, którzy mieli bilety, podjęli ryzyko wyprawy aż na lotnisko. Wiedzieli bowiem dzięki informacjom w mediach, że loty zostały wznowione tylko częściowo.
Przy wejściu na lotnisko imienia Charlesa de Gaulle’a najodważniejszych, lub najbardziej zdeterminowanych kandydatów do podróży, witały monitory z planowymi startami samolotów. Przy niemal wszystkich widniała notka “lot odwołany”. Zostały utrzymane głównie loty w kierunku południowo-wschodnim, na przykład do Turcji i do Gruzji.
Przybyli na lotnisko pasażerowie odchodzili na ogól z kwitkiem, a dokładniej mówiąc z biletem przepisanym na inną datę. I tak na przykład klientom linii US Airways, wybierającym się do Nowego Jorku, proponowano wolne miejsca w samolocie odlatującym dopiero za tydzień.