Uwięzione we własnych mieszkaniach

Świat Ireny Radosz kończy się w drzwiach mieszkania. Choć mieszka na parterze, ten budynek to twierdza, której nie opuszczała od kilku miesięcy. Każdy stopień to przeszkoda nie do pokonania.
– Widzę tylko anteny, dach i tyle. Z mieszkania, z jednej strony mogę trochę zobaczyć i z drugiej też. I to jest całe moje wyjście – skarży się Irena Radosz, lokatorka budynku.
Ale takich lokatorów uwięzionych w swoich mieszkaniach w tym budynku jest więcej. Budynek przy Sienkiewicza 3 w Świętochłowicach, choć całkiem niedawno oddany do użytku, od początku nie był pozbawiony barier. – Został wybudowany zgodnie z obowiązującymi przepisami i nie było tam wymogu, aby w tym czasie powstał tam podjazd dla osób niepełnosprawnych – tłumaczy Damian Altaner z Miejskiego Zakładu Budynków Miejskich w Świętochłowicach.
Samotni lokatorzy na wózkach zostali w nim jednak ulokowani.
– Będę szczęśliwa jak wyjdę na ulicę – to jest moje marzenie, żeby na ławeczkę wyjść, na deptak, oranżadę wypić, loda zjeść – mówi Jadwiga Zdybel, lokatorka budynku.
Budynek podlega świętochłowickiemu MZBM-owi. Jego pracownicy twierdzą, że lokatorzy na wózkach od początku wiedzieli, że budynek nie jest pozbawiony barier. Po naszej interwencji urzędnicy zapowiedzieli, że zajmą się sprawą.
– Jeśli obie panie zgłoszą się do nas, złożą stosowne wnioski do ZBMU i OPS, takie wnioski rozpatrzymy i rozważymy możliwość budowy podjazdu na niepełnosprawnych – informuje Damian Altaner.
Koszt budowy podjazdu dla niepełnosprawnych to kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Tych pieniędzy nie ma na dzień dzisiejszy. Udogodnienia dla niepełnosprawnych nawet jeśli powstaną to raczej nieprędko.
– Na pewno będziemy się starali, żeby to było zrobione w jak najszybszym terminie. Ale trudno mi określić jakąś datę – informuje Jolanta Kunert z-ca dyrektora Ośrodka Pomocy Społecznej w Świętochłowicach.
Oznacza to, że domowy areszt niepełnosprawnych lokatorek jeszcze długo nie będzie uchylony.