Kto zostanie senatorem?

Trzeba rozpocząć wyborcze nawoływanie, aby zbyt długo nie czekać na otwarcie drzwi do izby wyższej polskiego parlamentu. – Akurat do mnie taka propozycja dotarła i udzieliłem już wstępnej zgody – wyznaje Adam Matusiewicz, szef katowickiej Platformy Obywatelskiej. Zgody na kandydowanie w wyborach uzupełniających.
Ale w PO obok żelaznego kandydata we wszystkich wyborach – Adama Matusiewicza rozważa się też wystawienie wojewody Zygmunta Łukaszczyka czy posła Jerzego Ziętka. – PO jeśli chce wygrać, to musi mieć dobrego kandydata. Nie zanosi się jednak na to, żeby miała jakąś wybitną osobowość – uważa Przemysław Jedlecki, dziennikarz “Gazety Wyborczej”.
Może mieć za to niespodziankę, która skonsumuje duży elektorat, bo ponoć propozycję startu z listy PO dostał prezydent Katowic, ale na razie nie podjął się udziału w wyborczej bitwie. Bitwie, w której długo SLD idąc za wodzem Grzegorzem Napieralskim nie zamierzało wystawić żadnego żołnierza. – Grzegorz Napieralski zaapelował do wszystkich partii politycznych, aby tylko te stronnictwa wystawiały swoich kandydatów, które utraciły przedstawicieli w senacie – wyjaśnia Zbyszek Zaborowski, szef śląskiego SLD. Dlatego też pewnie Sojusz nie licząc na wiele wysłał do gry o Senat specjalistę nie od polityki a od medycyny – ściślej lekarza weterynarii prof. Artura Stojko.
Ma on małe szanse z którymkolwiek kandydatem PO niesionej cały czas popularnością tragicznie zmarłej senator Krystyny Bochenek, której nie obawiają się w PiS. – Mit jest silny, był podnoszony. To są trochę inne wybory. Poza tym Pani Krystyny Bochenek już nie ma – oznajmia Piotr Pietrasz, szef katowickiego Prawa i Sprawiedliwości. Jest za to potencjalna kandydatka PiS do Senatu, mocno związana z “Solidarnością” Bożena Borys-Szopa, z którą PO nie będzie rywalizowała na sentymenty i legendy, bo nie zamierza na tym ugrać wstępu do parlamentu. – My staramy się być partią z klasą. Ja uważam, że partia z klasą nie powinna wykorzystywać w toku kampanii wyborczej tak tragicznych okoliczności, jak śmierć nawet największego autorytetu – oznajmia Matusiewicz.
Właśnie tego w senackich wyborach będzie brakowało – autorytetu, którego do tej pory na listach nie trzeba było długo szukać i pewnie dlatego wynik starcia przy urnie inaczej niż w latach ubiegłych nie jest przesądzony. – Różnice w tych wyborach będą minimalne. Zadecydują dziesiątki – twierdzi Jedlecki. Dziesiątki spotkań i plakatów wyborczych, ale z pewnością nie dziesiątki tysięcy głosów, bo na te na Śląsku mogła liczyć tylko Krystyna Bochenek.