Sosnowiec/ W lot do szpitala

Lądowisko, kosztowało półtora miliona złotych – i jest jednym z najnowocześniejszych, o ile nie najnowocześniejszym tego typu w Polsce – zachwalają piloci.
– Lądowisko ma system sterowania radiowego przez pilota, i to steruje oświetleniem, rozjaśniając, ściemniając, wyłączając, zapalając światła podejścia do lądowania – wyjaśnia Marian Kolwalczuk z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Podejścia do budowy lądowiska i zawirowania wokół niego trwały półtora roku. Jednak opłaciło się, bo efektu mogą zazdrościć inne szpitale nie tylko w województwie śląskim.
– Nowoczesne lądowisko, które przyjmie pacjentów, czy będzie śnieżyca, czy będzie deszcz, czy będzie noc. To lądowisko będzie zawsze otwarte dla helikopterów – informuje Iwona Łobejko, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. św. Barbary w Sosnowcu.
Lądowisko ma powstać też w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Budową lądowiska w oparzeniówce zainteresowane są też najwyższe władze województwa. Jednak, na przeszkodzie staje…zmienne prawo.
– Przepisy zmieniają się jeśli chodzi o lądowiska na dachu. Obecnie takie lądowisko musi spełniać wymogi lotniska – tłumaczy Mariusz Kleszczewski, członek zarządu województwa śląskiego.
Prace nad zmianą tego rozporządzenia trwają. I być może już za dwa lata helikoptery będą mogły lądować na siemianowickim szpitalu.
Gorzej, gdy lądować nie ma gdzie. Przekonał się o tym doktor Czarosław Kijonka. Pamięta, gdy przy szpitalu do którego miał dostarczyć pacjenta nie było lądowiska. Nie mógł lądować też w jego pobliżu. – To była całkowita niezgodność. Pacjent miał ustalone miejsce przyjęcia, skierowanie, zespół czekający na pacjenta, i nagle nie można nigdzie wylądować. Polecieliśmy do zupełnie innego szpitala, tam zespół był zaskoczony, bo przybył nieoczekiwany chory.
Na pewno takie lądowiska nie sprawią, że każdego przetransportowanego chorego uda się uratować. Sprawią natomiast, że poziom bezpieczeństwa i szybkość transportu – będą stale rosły.