Długa droga do celu

Na boisku niepełnosprawni koszykarze z omijaniem przeciwników radzą sobie znakomicie. Gorzej z omijaniem biurokratycznych przeszkód. O miejsce do prowadzenia treningów walczyli od kilkunastu miesięcy. – Napisaliśmy kilka pism do odpowiednich władz miast, z prośbą o udostępnienie miejsca do trenowania, niestety za każdym razem napływała odpowiedź o całkowitym obłożeniu hali – mówi Krzysztof Zieliński.
Jednak jak przekonują zawodnicy, obłożenie będzie, ale na trybunach w trakcie meczów. Bo jak mówią na pewno w trakcie rozgrywek ligowych nie będą chłopcami do bicia. – My naprawdę możemy przyciągnąć tłumy do hali, nie mamy w swoim składzie byle kogo, myśmy wygrywali międzynarodowe turnieje, mieliśmy zawodników z zagranicy, z Rosji, kapitana reprezentacji Łotwy, i to w dalszym ciągu można jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przywrócić – przekonuje Wojciech Szelest, trener koszykówki.
Na razie nadzieję na poprawę sytuacji przywracają władze Bojszów, które w pomocy niepełnosprawnym mają już doświadczenie. Kiedy w 2008 roku w wypadku polskiego autokaru w Serbii Krzysztof Jasiński stracił rękę, utworzono specjalny komitet, który zebrał ponad 240 tysięcy złotych. Dzięki tym pieniądzom chłopak otrzymał protezę. Teraz gdy władze Bojszów usłyszały o problemach koszykarzy – jak mówią – nie mogły pozostać obojętne. – Uważamy, że każda pomoc dla niepełnosprawnego jest teraz naszym obowiązkiem, w stosunku do tych, którzy się teraz zwrócą o jakąkolwiek pomoc – podkreśla Marek Kumor, przewodniczący Rady Gminy w Bojszowach.
Zawodnicy kilka miesięcy temu prosili o pomoc między innymi w Chorzowie. Bezskutecznie. – Nie wiem kto odmówił im i dlaczego. Rozumiem, że jeśli z taką odmową by się spotkali od dyrektora obiektu, to tylko w sytuacji, gdy taki obiekt byłby całkowicie obłożony – przyznaje Gabriela Kardas, rzecznik chorzowskiego magistratu.
Koszykarzom chce pomóc poseł Marek Plura. Bo jak mówi, koszykówka to nie tylko szansa dla niepełnosprawnych, ale przede wszystkim dla miasta, które koszykarzy przyjmie. – Nie wiem czy Chorzów, czyli siedziba stowarzyszenia opiekującego się tymi sportowcami dostrzeże swoją szanse, jeżeli nie, ja na pewno tej szansy razem z nimi będę szukał w innych miastach – zapewnia poseł.
Zawodnicy w Bojszowach chcą zostać. Jednak, muszą znaleźć sponsora, który sfinansuje im dojazdy na treningi. – Jeżeli się tak nie zdarzy, to będziemy musieli poszukać sali gdzieś bliżej, bliżej Katowic, Chorzowa, żeby wszyscy mieli mniej więcej jedną odległość dojazdu – stwierdza Marcin Wróbel.
Bo kilometry nie powinny przeszkadzać niepełnosprawnym sportowcom w realizacji obranego już celu.