Jak toksyczne odpady zareagują na deszcze w Myszkowie?

Zabezpieczenia mają sprawić, że tony toksycznych odpadów nie przedostaną się do ziemi i nie skażą wody pitnej. Bo wywozić ich teraz nie można. – W reakcji z wodą, która nam z nieba obficie spada zajdą jakieś reakcje chemiczne, które są nieprzewidziane na dzień dzisiejszy, bo skład jest wszelaki tych substancji chemicznych. W związku z czym prace są przerwane, musimy poczekać na lepszą pogodę – wyjaśnia Rafał Gil, zastępca burmistrza Myszkowa. Ale mieszkańcy Myszkowa czekać nie chcą. Strach rośnie razem z intensywnością opadów. Nikt nie ma pewności, czy wraz z deszczówką nie trafią do studni szkodliwe substancje. – Nie będę tej wody piła. Obawa przed zakażeniem jest i będę się bała – mówi Danuta Byreza, która mieszka kilkaset metrów od składowiska.
Dopóki nie ma wyników przeprowadzonych tutaj badań, nie wiadomo, co przenika do wód gruntowych. – Kwasy, dużo chemikaliów laboratoryjnych, odczynników chemicznych. I trzeba to robić bardzo ostrożnie, żeby tutaj nie doszło do jakiegoś większego pożaru, czy jeszcze czegoś groźniejszego – tłumaczył Michał Okupski, który pracował przy wywózce odpadów. I to właśnie niespodziewane reakcje chemiczne spędzają sen z oczu tym, którzy mieszkają w pobliżu składowiska. – Ujęcie pitne jest tutaj w tym lesie. Poniżej troszkę niż to składowisko tych odpadów chemicznych. Także ktoś chyba to kontroluje, ktoś chyba to sprawdza – ma nadzieję Marian Dyfy.
Ostatnie badania robiono tutaj 10 maja. Chociaż nadal dokładnie nie wiadomo co w tym miejscu zalega, Sanepid uspokaja. – Gdyby jakieś zagrożenie istniało, z pewnością dowiedzielibyśmy się o tym i zawiadomilibyśmy oczywiście odpowiednie instytucje. Natomiast woda z tego ujęcia jest monitorowana przez cały czas – informuje Danuta Rzepka, Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Myszkowie.
Rafał Gil, odpowiedzialny za zabezpieczanie terenu, od optymizmu jest jednak daleki. – Pewni nie możemy być niczego, aczkolwiek po to monitorujemy tę sytuację, żeby na bieżąco reagować. Czynności będą podejmowane w zależności od zastanej sytuacji. Jesteśmy przygotowani zarówno od strony logistycznej jak i technicznej do podjęcia wszelkich działań z pompowaniem tej wody włącznie. Bo jeśli ulewy utrzymają się jeszcze kilka dni i zabezpieczenia nie wytrzymają, Myszków będzie musiał walczyć nie tylko z toksycznym składowiskiem, ale z dużo gorszym – toksycznym rozlewiskiem.