Niebezpieczne osuwisko

Jeszcze wczoraj domy były nie tylko bezpiecznym schronieniem, ale też ulubionym miejscem wypoczynku letników. Dzisiaj – budzą grozę.
– W nocy był straszny huk, pękła ściana i zrobiły się szpary w suficie, we wszystkich ścianach i podłodze – mówi Joanna Logaj, właścicielka domku letniskowego.
Jarosławowi Czarnikowi zostaną po domu prawdopodobnie tylko zdjęcia, bo zbocze Góry Żar w ciągu godziny osuwa się o dwa centymetry. – Nie wszedłem do swojego domu. Tylko widziałem go na zewnątrz. Grunt w niektórych momentach upadł o metr. Wokół połamane drzewa. Tak to wygląda. Takie science-fiction.
Ale zagrożenie całkiem realne. Jeśli teren zostanie dodatkowo podmyty przez deszcz, domy mogą runąć do Soły w każdej chwili.
– Jeżeli popatrzy się z góry, to jest obszar ok. 18 hektarów. Cały poprzełamywany, ze szczelinami. Jeżeli woda dostanie się od góry, to prawo natury wskazuje na to, że to pojedzie – informuje Adam Kos, wójt gminy Czernichów.
I dlatego policja zdecydowała o ewakuacji mieszkańców i zamknięciu terenu. Do odwołania. – Nie należy wchodzić na ten teren, ponieważ tak, jak strażacy cały czas obserwują, ten rejon, to osuwisko pracuje. Policja zabezpiecza ten teren, żeby nie mogły tu wejść osoby postronne – wyjaśnia mł. asp. Paweł Roczyna z Komendy Miejskiej Policji w Żywcu.
Bo ryzyko utraty życia i zdrowia jest zbyt duże. Ale nie tylko Czernichów zmaga się z rezultatami ulewnych deszczy i powodzi. O to, czy i jak uda się przetrwać kolejne tygodnie, martwią się też mieszkańcy zalanych Biasowic.
– Słaba przepustowość jest na wale do Wisły. Wisła praktycznie już prawie zeszła o dwa metry – mówi Henryk Morkisz, mieszkaniec Biasowic.
Jeśli budynki pod wodą zostaną jeszcze przez kilka dni – nie wiadomo, czy będzie co ratować – mówią mieszkańcy Czechowic-Dziedzic.
– To jest budownictwo z 60-70 lat. Z tego co wiem, tam są elementy niezbrojone. Jest obawa, że jak ta woda będzie stała lub się podniesie, to może być tak, jak słyszymy gdzie indziej w kraju, że będzie podmywać i te budynki mogą zacząć po prostu osiadać – wyjaśnia Danuta Sadyba, mieszkanka Czechowic-Dziedzic.
Tym, którzy w powodzi stracili wszystko, zostaje teraz tylko nadzieja powrotu do domu. Nadzieja, której nie chcą pozwolić się rozmyć.