Macierzyństwo za kratami więzienia

O swojej przeszłości chciałyby zapomnieć, ale o dzieciach nie. I na ich prośbę, Dzień Matki i Dzień Dziecka w więziennym kalendarzu zlały się w jedną datę. – Jak mnie widzi to się cieszy, biegnie do mnie, mówi “Mamusiu, Kocham Cię”, wtedy jest dobrze – wyznaje jedna z osadzonych w katowickim areszcie śledczym.
Kobiety te trafiły do aresztu za pobicia, kradzieże, a nawet tak jak matka czwórki dzieci, za niespłacony kredyt. – Wychowanie to już jest po tamtej stronie, od strony męża i rodziny, ja nie mam żadnego wpływu na to, jak dzieci funkcjonują po tamtej stronie – mówi.
Z dylematem, jak sprostać roli matki, przebywając za kratkami przychodzą do więziennego kapelana. Cel księdza Marka Wójcickiego to przygotować osadzone do starcia ze światem za murem. – Niezależnie od przeszłości, jaką człowiek ma, to ma się bliskich i nie ważne jak ta przeszłość jest skomplikowana, to są osoby, które się kocha, i od tych osób zależy motywacja do dalszego życia – wyjaśnia kapelan.
Ze skomplikowanymi losami osadzonych w areszcie kobiet muszą sobie radzić nie tylko ich dzieci, ale i osoby, które tymi dziećmi się opiekują. – Od urodzenia mówi mi mamo, a powinna mówić babciu, wtedy ja mówię “Dziecko, ja nie jestem Twoją mamą, jestem Twoją babcią” – przyznaje Maria Pietrzak, matka jednej z osadzonych.
Kobiety mogą widywać swoich bliskich. Jednak nie tak często jakby chciały. Liczbę odwiedzin w miesiącu ściśle regulują przepisy. – Ilość widzeń jest uzależniona od grupy klasyfikacyjnej i tak osoby odbywające karę w zakładzie karnym typu zamkniętego mają dwa widzenia plus jedno z dzieckiem, czyli w sumie trzy, a osoby o złagodzonym rygorze cztery widzenia – tłumaczy Przemysław Stęczniewski z Aresztu Śledczego w Katowicach.
I choć na kolejne widzenie z dzieckiem, osadzone będą czekały rok, już teraz planują nadrobić stracony za murami czas. Bo choć tęsknoty nie ukoi kilka godzin spędzonych dziś z dziećmi, dla nich to i tak bardzo dużo.