Pustostany straszą w Bytomiu

Pustostany straszą w Bytomiu. W samym centrum jest ich ponad osiemset. Co najmniej 10 kamienic nadaje się do natychmiastowej rozbiórki. – Brzydka wizytówka naszego miasta. Według mnie jest ich coraz więcej. Oczywiście dużo się dzieje w mieście: powstają nowe budynki, ale jednak te, które są – nie są utrzymywane tak jak powinny być – uważa Jerzy Mendrala, mieszkaniec Bytomia. Zniszczonych mieszkań z roku na rok jest coraz więcej. Puste niszczeją szybciej. – Niszczeją na pewno, bo mieszkania, pustostany stoją. Zamiast od razu jak jest taki pustostan to, by trzeba było komuś dać – dodaje Danuta Wojtkowiak, mieszkanka Bytomia.
Większość pustostanów nie nadaje się jednak do zamieszkania. Rozbiórka mogłaby być najlepszym rozwiązaniem. Najlepszym, ale niekoniecznie najłatwiejszym. – Taka decyzja o rozbiórce – ona jest na podstawie ekspertyzy, która zawiera ocenę stanu technicznego wskazując te elementy, które stwarzają bezpośrednie zagrożenie – wyjaśnia Elżbieta Kwiecińska, Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Bytomiu. Tyle że sama ekspertyza nie wystarczy. Żeby rozebrać, lub wyremontować budynek trzeba najpierw uregulować sprawę jego własności. – Remonty są i je widać, a te rzeczy, które często wyglądają fatalnie okazują się być na przykład budynkami osób prywatnych, bądź nie można ustalić spadkobierców tych budynków. To wtedy z punktu widzenia urzędu miejskiego jest wielkim problemem – tłumaczy Mariusz Wołosz, radny Bytomia.
Nawet jeśli urzędnicy dogadają się z właścicielami lokali pozostają koszty rozbiórki. Żeby pozbyć się wszystkich pustostanów w Bytomiu trzeba wydać co najmniej 42 miliony złotych. Miasta na to nie stać. – Działamy na rzecz tego, żeby tych pustostanów było jak najmniej i żeby jak największa część z nich wracała do ponownego zamieszkania i to się udaje – zaznacza Adam Wajda, Zakład Budynków Miejskich w Bytomiu.
W tym roku miasto wyremontowało i przeznaczyło do ponownego użytkowania ponad 200 mieszkań. To wciąż bardzo mało.