Region

Wioska Serca powstanie w Mysłowicach

Ich życie to nierzadko bardzo skomplikowana układanka. Zazwyczaj składa się z tych samych części. Najpierw tragedia w rodzinnym domu. Później pobyt w domu dziecka. Grzegorz Janota trafił do niego trzy lata temu. Odkrywa życie na nowo. – Tu się odrodziłem, zacząłem się uczyć i nabywać doświadczenie w zawodzie, na zawody zacząłem jeździć. Lepiej się tu czuję niż w domu. Bo nierzadko takie domy dziecka dają im ciepło, którego do tej pory nie poczuły. Ks. Jan Grzesica postanowił pójść krok dalej. – Widziałem takie Wioski Serca w Niemczech. W czasie moich podróży, odwiedzałem te wioski i pomyślałem, że warto również w pewnym momencie i w Polsce coś takiego zrobić – wyjaśnia.

Jeśli się uda, Wioska Serca będzie pierwszym takim miejscem w województwie. W inicjatywę zaangażowały się władze Wyższej Szkoły Technicznej, w której powstał już projekt. – Szóstka dzieci i rodzice zastępczy, czyli łącznie osiem osób – planuje się aby każda z licznych rodzin miała odpowiedni budynek – informuje prof. Andrzej Grzybowski, rektor Wyższej Szkoły Technicznej. Budowa ma ruszyć w przyszłym roku. Najpierw powstanie kilka domów, później plac zabaw i szkoła. – Myślałem o pewnej integracji pokolenia młodego i starego. Aby dzieci miały swoich dziadków, swoje babcie, gdzie te babcie przekazują pewne informacje, tradycje – tłumaczy ks. Jan Grzesica, pomysłodawca Wioski Serc im. Jana Pawła II w Mysłowicach.

W budowę wioski zaangażowali się mysłowiccy radni. Na ten cel wspólnie z władzami miasta przekazali prawie hektar miejskiego gruntu. – Tuż przed tragedią prezydenckiego samolotu w Smoleńsku rozmawiała w tej sprawie ze mną marszałek Krystyna Bochenek, która również była inicjatorką i pomagała księdzu Grzesicy przy realizacji tego projektu – wspomina Tadeusz Chowaniak, zastępca prezydenta Mysłowic. Tym bardziej, że jak mówi dyrektor mysłowickiego domu dziecka, – takich miejsc nadal jest za mało. – Ciągle te placówki są pełne dzieci. I nie zdarzyło się w ciągu ostatnich paru lat, żeby w tej placówce były jakieś miejsca wolne. Ciągle te stany są przekraczane – wyjaśnia Krystyna Wolwiak, dyrektor domu dziecka w Mysłowicach. Przekraczane rzadko z winy najmłodszych.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button