Po umyciu zębów wydmuchał 0,7 promila i stracił prawo jazdy

Po kieliszku za kierownicę wsiadać nie można. Jacek Wilkans nie dość, że wsiadł, to jeszcze zatrzymała go policja. – Okazało się, że wydmuchałem 35 mg/litr, czyli to odpowiada 0,7 promila. Zostałem poinformowany, że zostanie mi zatrzymane prawo jazdy, że jestem sprawcą przestępstwa. I tu można by sprawę zakończyć, gdyby nie to, że w kieliszku zamiast alkoholu był… płyn do płukania ust. Jacek Wilkans mył i płukał zęby około ósmej rano. Niecały kwadrans później został zatrzymany przez policję, a badanie wykazało ponad pół promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Dwa kolejne badania pokazały jednak, że kierowca jest całkowicie trzeźwy.
Te wyniki jednak nie przekonały policjantów. Postanowili zatrzymać prawo jazdy i skierowali pana Jacka na badanie zawartości alkoholu we krwi. – Próbka krwi znajduje się w tej chwili w laboratorium kryminalistycznym i jeżeli wynik będzie negatywny, kierujący natychmiast odzyska prawo jazdy – tłumaczy asp. sztab. Rafał Jankowski, KMP w Piekarach Śląskich.
Prawie natychmiast, bo na wyniki trzeba czekać jeszcze nawet około miesiąca. A to dla Jacka Wilkansa stanowczo za długo. – W każdej chwili spodziewamy się porodu i żona z racji swojego stanu nie może prowadzić. Ojciec nie zawsze jest w domu, więc jedynym kierowcą jestem ja. Jest – a właściwie był. I według sędziego Krzysztofa Zawały, z punktu widzenia prawa, policjanci inaczej zachować się nie mogli. – Policja postąpiła profesjonalnie, nie mam co do tego wątpliwości. Policjant ma obowiązek zatrzymać prawo jazdy w sytuacji kiedy istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa.
Tyle tylko, że jeśli chodzi o zachowanie policjantów nie ma zgody wśród samych policjantów. – Jeżeli rzeczywiście to stężenie po kilkunastu minutach spada do zera, czy tam do stężenia dopuszczalnego, wtedy też policjanci doskonale wiedzą, że takie przypadki się zdarzają i kierowca jest po prostu zwolniony i jedzie sobie dalej – uważa mł. asp. Adam Jachimczak, KWP w Katowicach. Jacek Wilkans jednak dalej nie pojechał. – Poinformowali mnie, że pierwszy wynik jest dla nich najważniejszy i te dwa pozostałe właściwie wiele tutaj nie zmieniają.
Zmieniła się natomiast i to diametralnie sytuacja kierowcy, który w jednej chwili stał się pieszym.