Operowali nie tę nogę co trzeba?, czyli pacjent kontra piekarska urazówka

Rok temu Tadeusz Tuszyński, jako pacjent piekarskiej urazówki, trafił na stół chirurga, który miał naprawić uszkodzony staw skokowy. – Przyjeżdżają ze mną na salę operacyjną i widzę, że lekarz mi podnosi prawa nogę. Ja mu mówię – doktorze to jest prawa noga, ja mam lewą, bo lewa widzę, że jeszcze zdjęcie mojej lewej nogi jest w tej gablocie podświetlanej. A z tyłu słyszę pielęgniarkę: – lekarz wie co robi – wspomina pan Tadeusz. Lekarzem, o którym mówiła wtedy pielęgniarka, był Tomasz Zakrzewski. – Takiej sytuacji, że pacjent zgłaszał, że jest operowana nie ta noga, to absolutnie nie było. Takie coś zostało, by natychmiast wyjaśnione.
Tadeusz Tuszyński siedem lat temu spadł z drabiny. Uszkodził lewą stopę. To nią od wielu miesięcy zajmują się lekarze piekarskiej urazówki. – Ja się nigdy nie skarżyłem na tę prawą nogę. W żadnych papierach, co chodziłem na przykład na zabiegi nie skarżyłem się, bo mam wszystko napisane: lewa noga. Tadeusz Tuszyński pokazał skierowanie, na którym jest napisane, że leczenia wymaga lewy staw skokowy. Przed jego operacją podpisał zgodę. Twierdzi, że po wypisaniu ze szpitala na dokumencie ktoś zakreślił zgodę na zoperowanie także prawej strony. – Pacjent został zakwalifikowany do zabiegu operacyjnego obu kończyn. Zostały one wykonane w odpowiedniej kolejności – odpowiada lek. med. Tomasz Zakrzewski, Szpital Urazowy w Piekarach Śląskich.
Wersji lekarzy mają przeczyć, oprócz słów pacjenta, zdjęcia zrobione przez rodzinę po zabiegu. Lewa noga została zoperowana kilkanaście dni później. Sprawa otarła się o prokuraturę, która umorzyła śledztwo. Teraz Tuszyński chce w sądzie walczyć o pięćdziesiąt tysięcy złotych odszkodowania. – Każdy pacjent może skierować sprawę do prokuratury, do sądu, do firm ubezpieczeniowych. My jesteśmy na to przygotowani. Nie ten pan pierwszy i nie ostatni – stwierdza dr Bogdan Koczy, Szpital Urazowy w Piekarach Śląskich.
– Będziemy powoływać biegłego na okoliczność jaki uszczerbek na zdrowiu spowodowała operacja – tak naprawdę zdrowej nogi – informuje Marcin Marszołek, prawnik, Stowarzyszenie “Wokanda”.
Nogi, która według pana Tadeusza, po zabiegu nie jest już tak sprawna. – W stawie skokowym tu jest dziura zrobiona. Tą kamerą mi tam wszedł do środka, wszystko wybrał. Staw skokowy tak ”wypucował”, że tam nie ma już tego smarowania – nie ma nic i to wtedy rwie i boli. Równie mocno boli ich to, że po operacji prawej nogi nikt nie przyznał się do pomyłki. – Jeśli doszło do pomyłki jakiejkolwiek – powinien lekarz przyjść przeprosić: przepraszam państwa, czy przepraszam męża, że się tak stało. Czekaliśmy na to! – denerwuje się Grażyna Tuszyńska, żona poszkodowanego. I czekają nadal.