Spływ protestacyjny – walka o zbiornik

Ponowne wodowanie powodzian. Tym razem jednak całkowicie dobrowolne. – My jesteśmy poważni. Jestem ubrany na czarno – tak musiałem się ubrać. Ktoś mi powiedział, że jestem oryginalny.
Tak jak każdy na starcie w Raciborzu. Kolor obowiązkowy – tym razem czarny.
– Płyniemy w formie protestu przeciwko tej polityce rządu, państwa. Właściwie nie ma odpowiedniej polityki – twierdzi Bronisław Piróg, Stowarzyszenie Pływadeł “Rzeki dzielą, Odra łączy”.
Od 1997 roku o potrzebie zabezpieczania się przed powodzią tylko się mówi. I temu ‘tylko’ ponownie zalani postanowili się sprzeciwić.
– Zbiornik zrobili z naszej wioski i z tych wszystkich mniejszych wiosek, żeby ratować miasto. Wiadomo zawsze coś jest ważniejsze kosztem czegoś – uważa Łukasz Baśnik, uczestnik spływu.
A kosztów własnych mogło by nie być. Uczestnicy spływu dają jasny sygnał – to ostatni moment. – Żeby w końcu doprowadzić budowę zbiorników choćby tu pod Raciborzem, bo póki to nie będzie zrobione, to woda nas będzie zawsze zalewała. Nie tylko nas, ale też wszystkie kolejne miasta – twierdzi Reinhard Komor, uczestnik spływu.
Zbiornik pod Raciborzem przyjmowałby nadmiar wody chroniąc całe południe Polski. Ma powstać do 2014 roku. Najpierw trzeba wykupić grunty, a to trwa już kilka miesięcy dłużej niż zakładano.
– Nadal jest to realne. Aktualnie złożyliśmy powtórnie papiery do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w celu uzyskania decyzji środowiskowej i mając tę decyzję będziemy składali dokumentacje do pana wojewody w celu uzyskania pozwolenia na budowę – informuje Artur Wójcik, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach.
Decyzja ma zapaść do końca roku. Kolejne pół roku to jednak dla nich stanowczo za długo.
– Też było to 13 lat temu zalane. W tym roku też straszyło, bo też Odra była bardzo wysoko, brakowało chyba niecałe 0.5 metra do wylania – mówi Dariusz Franica, mieszkaniec Raciborza.
Podczas spływu Odrą zbierane są podpisy pod petycją, w której powodzianie zwracają władzy uwagę, że nie zrobili wystarczająco dużo, by powstrzymać napływ wielkiej wody.
– Wszystkie okoliczne gminy – te od Raciborza po sam Kędzierzyn Koźle. Chcemy zebrać podpisy we wszystkich gminach – zapewnia Małgorzata Wilk, która zbiera podpisy pod petycją.
Jednym z takich miejsc, gdzie zbierane są podpisy, jest wieś Turze, która w tym roku cała była pod wodą. Powódź zniszczyła drogi, pourywała mosty.
– Około 20 budynków było zalanych, wszystkie budynki były podtopione. Szkody są strasznie duże – mówi Marcelina Waśniowska, sołtys wsi Turze.
Dlatego po tylu latach walki z wodą postanowili sprawy wziąć w swoje ręce i pokazać władzy ostatnią, żółtą kartkę.