Niekończący się spór o budowę A1 w bytomskich Stolarzowicach

Za płotem plac budowy. Ciężki sprzęt codziennie budzi mieszkańców Bytomia-Stolarzowic. Budzi i nie daje zasnąć. – Czy ktoś z ludzi, którzy o tym wszystkim decydują w swoim miejscu zamieszkania zrobiłby coś takiego? – pyta Piotr Gajdzik, mieszkaniec Bytomia-Stolarzowic. ”Coś takiego” – czyli autostradę 50 metrów od zabudowań. Piotr Gajdzik od ośmiu lat walczy w sądach udowadniając, że ta budowa to pomyłka. – Już każdy ma tego dosyć, bo sprawa jest o tyle skomplikowana, że sąd jest po naszej stronie, a rzeczywistość jest inna. Nie wiem – nie chcę tu nikomu ubliżać, ale decyzje ludzi, którzy o tym decydują są jakieś dla nas nienormalne. Ostatnia szczególnie zaskoczyła mieszkańców. Zdaniem Pawła Majewskiego urzędnicy wyraźnie ich ignorują. – Wezwał nas do tego żebyśmy mu udowodnili, że jesteśmy stroną i jeżeli to udowodnimy, to odpowie na ten zarzut. Zrobił to w taki sprytny sposób – dał nam parę dni na to, żeby przedstawić mu dokumentację, której same zebranie chyba tydzień by zabrało.
Mieszkańcom nie brakuje jednak sił i walczą z uporem o swoje. Kolejną batalię wygrali, ale to i tak – zdaniem urzędników – niczego nie zmieni. – Decyzja wojewody śląskiego jest ostateczna na mocy decyzji głównego inspektora nadzoru budowlanego – utrzymana przez Sąd Administracyjny i stanowi podstawę do realizacji inwestycji – wyjaśnia Igor Śmietański, dyrektor Wydziału Infrastruktury UW w Katowicach. Inwestycji, która ani na chwilę nie zostanie przerwana. – Budowa trwa i trwać będzie. Prowadzone są wszystkie prace zaplanowane zgodnie z harmonogramem na placu budowy, tak więc wyrok sądu nic nie zmieni – informuje Dorota Marzyńska, rzecznik prasowy GDDKiA w Katowicach.
Zmieniła się za to bytomska dzielnica. – Dzielnica była piękna, zielona, spokojna. Wierzyć się nie chciało, że to jest brudny, obskurny i zaniedbany Bytom. Po polu biegały sarenki, zające – cisza, spokój. W tej chwili jest totalna dewastacja – zaznacza Ewa Urbańczyk, mieszkanka Bytomia-Stolarzowic.
Zdewastowana dzielnica i zdewastowane domy, bo budowlanych sprzętów nawet solidne fundamenty nie są w stanie wytrzymać, czy wytrzymają ludzie?