Spełnione marzenie 7-letniego Michała
Dla 7-letniego Michała służba w wojsku do tej pory była tylko odległym marzeniem. W końcu się udało i na jeden dzień mógł być taki jak jego ojciec. Do pełni szczęścia nie potrzebował wiele. Dziś trochę nieśmiały, ale jak mówią rodzice na co dzień to straszny gaduła. – Jako dziecko jest bardzo silny, nie poddaje się. Zawsze mówi, że będzie dobrze i jestem z niego dumny – podkreśla Piotr Lipa, ojciec Michała. Jak prawdziwy żołnierz dzielnie walczy z chorobą, wspiera rodziców uśmiechem i pogodą ducha. Żeby jego marzenie mogło się spełnić, wielu wsparło fundację. – Bardzo wiele osób zostało w to zaangażowanych, zarówno z jednostki wojskowej w Gliwicach, jak i w Krakowie w Balicach, jak w całym dowództwie sił powietrznych w Warszawie. Na szczęście się udało – mamy samolot – opowiada Joanna Żołnierzak, Fundacja Mam Marzenie.
Był samolot, więc polecieli. Michał był dosłownie wniebowzięty. I na ziemię nie sprowadzają go nawet zapewnienia zawodowych wojskowych, którzy o swoich fachu mówią krótko – ciężka praca. – Żołnierzem-spadochroniarzem trzeba być z pasją, trzeba o tym marzyć i trzeba się poświęcić. My nie kalkulujemy, my chcemy skakać, chcemy wykonywać zadania – zaznacza st. sierż. Tomasz Trzebiński, 6 batalion powietrznodesantowy w Gliwicach. Michał też bardzo chce, podobnie jak wszyscy podopieczni Fundacji Mam Marzenie. Na swoją chwile radości czekają w kolejce. – Realizacja każdego z marzeń powoduje w nas uczucia, które są myślę nie do opisania dla osoby postronnej. W związku z tym zachęcamy każdego chętnego, do przyłączenia się w nasze szeregi – wyjaśnia Jakub Marcjasz, Fundacja Mam Marzenie.
Dlatego jeszcze wiele dziecięcych marzeń można spełnić. A każde z nich, jak mówi psycholog Katarzyna Popiołek, jest dla dziecka milowym krokiem w powrocie do zdrowia. – My jesteśmy całością psychofizyczną i gdy czujemy się lepiej psychicznie jesteśmy radośni, to wszystkie parametry organizmu lepiej funkcjonują. Jesteśmy silniejsi, mocniejsi, bardziej odporni i chce nam się żyć.
Rodzinie Michała i jemu samemu chce się też marzyć, że za kilka lat w wojskowej defiladzie będzie maszerował jako zawodowy żołnierz.