Lotnicy z RPA ćwiczą na lotnisku w Muchowcu

Reprezentacja Republiki Południowej Afryki w Katowicach jest już prawie tydzień. Głównie jednak w hangarach. – Byliśmy w Polsce w 2006 roku również z powodu mistrzostw świata w Radomiu i mieliśmy ten sam problem z pogodą co teraz. To jest taka pora roku. Jesteśmy tu od soboty, a to jest tak naprawdę pierwszy dzień kiedy możemy latać – mówi Nigel Hopkins, lider reprezentacji RPA.
Aby nadrobić stracony czas niebo okupują od samego rana – na wiele, sobie tylko znanych sposobów. – Są drobne problemy z mieszkańcami Katowic, ale mam nadzieję, że będą na tyle wyrozumiali, że wytrzymają do 4 sierpnia – mówi Barbara Labus, Aeroklub Śląski w Katowicach.
Wtedy właśnie, światowej sławy ekipa, weźmie udział w mistrzostwach świata w akrobatyce samolotowej w Radomiu. W mistrzostwach wystartują cztery maszyny w barwach RPA. Zła pogoda zatrzymała trzy z nich na lotnisku w Niemczech. Dlatego m.in. ten, warty czterysta tysięcy dolarów samolot, na ziemi przebywa dosłownie minuty – tylko na tankowanie. – Średnio na 10-15 minutowy lot bierze 40 litrów paliwa. Czyli jak łatwo można obliczyć 100 litrów na godzinę akrobacji – mówi Sławomir Jędrusik, firma Petrolot.
Choć godziny już przelatali to i tak przed mistrzostwami pewnie czuć się nie mogą. – Trzy albo cztery sekwencje akrobatyczne są całkowicie nieznane. Dadzą nam je dopiero na noc przed zawodami i nie będziemy mogli ich poćwiczyć. Będziemy je latać po raz pierwszy na mistrzostwach – mówi Mark Sampson, pilot reprezentacji RPA.
Te, które już teraz ćwiczą – przedpremierowo można będzie zobaczyć na katowickim niebie jeszcze tylko przez kilka dni.