Ścieżki rowerowe w śląskich miastach do poprawy
– Niekiedy po prostu kierunek ścieżki jest pewną niewiadomą. Czasem ścieżka ginie i nie ma nawet kogo się spytać, w którą stronę jechać. Trzeba korzystać z mapy – mówi Stefan Cyma. – Niektóre ścieżki są bardzo wyboiste, po prostu asfalt korzenie powysadzały – mówi Henryk Machała.
Dlatego w wielu miejscach jazda na rowerze po mieście przypomina górską odmianę kolarstwa. Ale to nie jedyne atrakcje, jakie miłośnikom dwóch kółek fundują urzędnicy. – Często trzeba jeździć na ścieżce, która swoją kondycją pozostawia wiele do życzenia, potem 200 metrów przejechać po ulicy i znowu wrócić się poprzez niekiedy dwupasmową drogę na kolejną ścieżkę rowerową – mówi Iwona Aranin.
Kolejne może i powstaną. Ale już słychać głosy, że z nowymi ścieżkami może być podobny problem, jak z tymi, które już istnieją. – Rzeczywiście, największym wyzwaniem jest realizacja nowych odcinków ścieżek rowerowych w centrum miasta. Występuje tam ścisła zabudowa, dużo powierzchni parkingowej i tak na dobrą sprawę często stajemy przed wyborem czy rezygnujemy z dodatkowych miejsc parkingowych czy też realizujemy kolejny element ścieżki rowerowej – mówi Waldemar Bojarun.
Która czasem, jak ta w Bytomiu, pełna jest niespodzianek. Przy Łagiewnickiej na samym środku ścieżki dla rowerów zamontowano latarnie. – Dużo dróg rowerowych trzeba poprawić. Warto byłoby zamontować detektory ruchu, a przede wszystkim poprawić stan techniczny ścieżek, aby wygodnie się na rowerze jechało – mówi Roman Badura.
Wtedy chętnych do uprawiania kolarstwa będzie pewnie więcej, choć i teraz ich nie brakuje. – To jest bardzo dobre dla zdrowia i dla kondycji – mówi Kazimierz Okoński.
Wprawdzie o takiej kondycji rowerzyści-amatorzy mogą tylko pomarzyć, to inne marzenia – o porządnych ścieżkach – są zupełnie realne. Tyle, że najpierw, bardzo realnie na problem muszą spojrzeć urzędnicy.
