Góra św. Doroty została częścią Drogi św. Jakuba

Górę św. Doroty motocykliści wybrali na miejsce corocznego zlotu. Zlotu nietypowego, bo z intencją – nie tylko dobrej zabawy na dwóch kołach. – Chcemy oddać cześć naszym kolegom, którzy odeszli, z którymi nam się jeździło bardzo dobrze na tych szosach, a w przyszłości oddając im cześć mamy nadzieję, że zrobią nam miejsce na niebieskich szlakach – podkreśla Władysław Osmala, motocyklista z Będzina. Nie na niebieskim, ale na europejskim szlaku świętego Jakuba, Góra św. Doroty znalazła się właśnie dziś. Jak mówią pomysłodawcy przedsięwzięcia – to szansa na zaistnienie Będzina na kulturowej i turystycznej mapie świata. – Jesteśmy już w tej chwili na zagranicznych stronach internetowych opisywani jako region. Natomiast w tej chwili po otwarciu, myślę, że ta promocja będzie jeszcze większa – uważa Dariusz Jurek, Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego.
Że warto, przekonuje Jerzy Krysiak. Mimo poważnej kontuzji nogi i choroby oczu w ubiegłym roku wybrał się na 3-miesięczną pieszą wyprawę, podążając do hiszpańskiego Santiago del Compostela za symbolem Drogi św. Jakuba. – Każdemu człowiekowi, którego spotkałem, musiałem zaufać, bo nie miałem możliwości żadnej weryfikacji. Spotykałem go tak rzadko. Człowiek na trasie tam był raz na pięć godzin, czasem na dwie godziny. Od dziś pielgrzymi z całego świata spotykać będą się też w drodze na Dorotkę, jak zdrobniale nazywają ją będzinianie. To miejsce zawsze dla Zagłębiaków miało olbrzymie znaczenie. – Bardzo ważne od pokoleń. Również przez perspektywę choćby nawet zaborów, kiedy to wzgórze było uważane za ostoję polskości. Czyli kiedy tam, po tamtej stronie granicy było bardzo źle, to ludzie przychodzili na to wzgórze i modlili się, bo tu była Polska – wspomina ks. Piotr Pilśniak, proboszcz parafii pw. św. Katarzyny w Będzinie-Grodźcu.
Ale nie tylko dlatego wzgórze powinno odżyć – mówią samorządowcy, którzy Dorotce postanowili przywrócić dawny urok. Żeby nie powiedzieć – czar. – Nie wierzę w te czakry i inne takie miejsca magicznej mocy, ale sam tutaj coś odczuwam niezwykłego. I rozmawiam z ludźmi – oni też czują, że jak tutaj się znajdują to czują jakąś głęboką satysfakcję – stwierdza Adam Lazar, starosta będziński.
I trudno się dziwić, bo takie momenty jak dziś pokazują, że po latach zarastania drzewami, Góra św. Doroty może w końcu będzie miała z promocyjnej górki.