Szara strefa w budownictwie

Szara strefa rządzi się swoimi prawami. – Wyrobiłem swoje godziny dlaczego nie chcesz mi zapłacić? Bo u mnie na robocie odp..łeś numer – fragment filmu nagranego telefonem komórkowym. To nagranie z telefonu komórkowego Piotra Lenarcika, który czuje się delkiatnie mówiąc wykorzystany przez swojego pracodawcę. – Zaczął mną szarpać, grozić, jeszcze wcześniej – nie mam tego nagranego – podduszał mnie – mówi Lenarcik.
Właściciel firmy, w której pracował pan Piotr spotkał się z nami, by wyjaśnić całą sprawę, nie chciał jednak pokazać twarzy. – Troszeczkę nerwy puściły, gdyż szargał opinię firmy. Mógł inaczej to zagrać, a nie w ten sposób, że wchodzi, wyłudza i pije na budowie. To o nim świadczy bardziej źle niż o mnie – mówi właściciel firmy remontowo-budowlanej.
Dwoje ludzi, dwie wersje wydarzeń i pytanie kto jest bardziej pokrzywdzony pracownik, czy pracodawca. – Miał mi zapłacić 839 złotych, z czego na nagraniu mówi, że tyle pieniędzy nie dostanę – mówi Piotr Lenarcik. Dostał 700. – Obiecał że w sobotę dostanę resztę, niestety nie otrzymałem jej. A wytłumaczyłem, że sytuacje mam ciężką. Mam kobietę w ciąży, jak to się mówi jest na ostatnich nogach – dodaje Lenarcik.
Na ostatnich nogach stoi też branża budowlana. Pracodawcy tną koszty i oszczędzają na pracownikach. – To była pierwsza osoba, która była zatrudniona na czarno, znaczy nie do końca, bo tak jak mówię księgowa była na urlopie. Można przyjść, sprawdzić resztę pracowników mam normalnie zatrudnionych – broni się właściciel firmy remontowo-budowlanej.
Budowlanka i Gastronomia – te sektory królują na liście branż, w których pracuje się na czarno. Okres letni jeszcze temu sprzyja. – Zdarzają się tacy pracownicy, niestety nie rzadko, którzy zadają bardzo wiele pytań, są bardzo ostrożni, ponieważ wielokrotnie zdarzyło się, że w taki sposób zostali wykorzystani – mówi Danuta Huniak, firma Holdimex.
Ci wykorzystani, nawet jeśli nie mają w reku umowy, mogą zawalczyć o swoje w zupełnie inny sposób. – Jeżeli ci pracownicy nie mają umowy na piśmie to nie znaczy, że nie mogą iść do sądu. Oni mogą wnieść sprawę do sądu i przed sądem czy to cywilnym – jeśli to była ustna umowa zlecenia, bądź sądem pracy domagać się wynagrodzenia – mówi Michał Olesiak, Państwowa Inspekcja Pracy.
Gorsza sytuacja jest wtedy, gdy sam pracownik nie chce podpisać umowy, bo pracując na czarno po prostu do ręki dostanie więcej. – Osoby takie nie myślą o tym co będzie w przyszłości, bo też nie mają tyle pieniędzy by o tym myśleć, one chcą tylko przeżyć. Obecna sytuacja na rynku wiąże się z zaniżaniem stawek przez firmy, po to by wygrywać przetargi. To z kolei powoduje, że przekłada się to na wynagrodzenie pracownika – mówi Marek Adamek, przedsiębiorca budowlany.
W 450 przypadkach łamania praw pracowników w województwie śląskim w tym roku tylko w ponad stu pracodawcy zmuszeni przez Państwową Inspekcję Pracy naprawili swoje błędy.
Jak się okazuje stąpanie po granicy prawa może być bardzo niebezpieczne i grozić nie tylko karą finansową.