Region

Alpine Bau wraca na autostradę A1

Choć z budowy autostrady A1 firma Alpine Bau wyleciała za opóźnienia – teraz wraca. Z planowanego wznowienia robót już cieszą się podwykonawcy i dostawcy. Firma Józefa Kuśki straciła na przykład na inwestycji, wybudowanej specjalnie na potrzeby Austriaków. – Uważamy, że nasze umowy, które mieliśmy zawarte z Alpine nie zostały zakończone. Nie zostały zerwane i uważamy, że te umowy będziemy dalej kontynuować. Wielu podwykonawców już dziś zapowiada, że pod skrzydła Alpine będzie chciało wrócić po to, by odzyskać stracone na zerwaniu kontraktu pieniądze, choć przed kamerą mówić o tym nie chcą. Ale wjazd na autostradę może odbyć się na całkiem nowych zasadach. – Większość kosztów, sztuczne obniżanie kosztów inwestycji, przekładane jest na podwykonawców – tłumaczy Wojciech Malusi, prezes zarządu, Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa.

Zerwanie umowy, które je poprzedziło skomplikowało życie również gminom, przez które autostrada miała przebiegać już w tym roku. Przez przepychanki między Generalną Dyrekcją a wykonawcą pierwsze samochody przejadą przez Świerklany najwcześniej za dwa lata. Samorządowcy, choć boją się kolejnego poślizgu i tak liczą, że coś w końcu tutaj drgnie. – Sprawa różnie jest komentowana. Różnie jest postrzegane to, że Alpine – firma, której podziękowano wraca na plac budowy. Dla nas jednak najważniejsze jest to – dla mieszkańców gminy Świerklany, że prace po prostu ponownie ruszą i poprawi się komunikacja – stwierdza Barbara Zientek, UG Świerklany. Komunikacja, która pomiędzy drogowcami i Austriakami paradoksalnie teraz odbywa się na drodze – sądowej. Być może już niedługo – przekonuje dziennikarz Tomasz Głogowski, który od kilku lat śledzi postępy przy budowie A1. – Obie strony tak naprawdę chciałyby zapomnieć o tej kwestii i o tej sprawie sądowej. I kto wie, czy to właśnie nie skończy się w ten sposób, że jednak drogowcy i austriacka firma dojdą do jakiegoś porozumienia pozasądowego. Być może podpiszą jakąś ugodę.

Na pewno, o ile nikt nie oprotestuje przetargu, podpiszą umowę. A Alpine Bau wróci na plac budowy najpóźniej w październiku. Ma być i taniej. I szybciej. – Znalazły się w tej umowie zapisy, które pozwalają Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad bardzo szybko i bardzo skutecznie zweryfikować postępy prac na budowie – wyjaśnia Marcin Hadaj, rzecznik prasowy GDDKiA.

Postępy, których przez ostatnie miesiące absolutnie zauważyć się nie da. Pytanie, czy na pewno uda się uniknąć powtórki z wątpliwej drogowej rozrywki.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button