RegionWiadomość dnia

Szukanie winnych po wczorajszej tragedii w Bytomiu

Tu, gdzie mieszkańcy Bytomia palą znicze, wczoraj trwała dramatyczna walka o życie porażonego prądem chłopca. Jego sąsiedzi nadal nie mogą się otrząsnąć z tego, czego świadkami byli wczoraj. – Ja współczuję rodzicom. Doszło do tragicznego wypadku, do którego dojść nie powinno. Zawinił zakład budowlany, który źle podłączył prąd – mówi jedna z sąsiadek zmarłego chłopca.

Prąd płynący w tym ogrodzeniu, który zdaniem mieszkańców ulicy Rajskiej mógł zabić nie tylko 7-letniego Pawełka. – To było wszystko pod napięciem. Jeżeli by się tam i troje dzieci o tą siatkę oparło,  to wszystkie by zginęły – mówi Roman Sowa, sąsiad zmarłego chłopca.

Kto zawinił – sprawdza teraz policja. – Funkcjonariusze już od wczoraj przesłuchują świadków zdarzenia, zbierają również dokumentację techniczną, która może pomóc w ustaleniu przyczyn i wyjaśnieniu tego, co się na prawdę stało – mówi mł. asp. Agnieszka Cabak, KMP w Bytomiu.

Rozmawiać o wczorajszych wydarzeniach przed kamerą nie chcieli przedstawiciele Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, którzy te roboty zlecili. W informacji przekazanej naszej redakcji całą winą obarczyli wykonawcę remontu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, obowiązek należytego zabezpieczenia placu budowy obciąża wykonawcę, od momentu protokolarnego przekazania placu budowy. Wykonawca winien zapewnić bezpieczeństwo osobom, które mogą znaleźć się w rejonie prowadzonych prac remontowych.

Ale nie zapewnił. Dlaczego? Nie udało się nam dowiedzieć, bo telefon kontaktowy do firmy, która docieplenie wykonywała – niestety milczy.

Kontaktu z prokuratorem budowlańcy na pewno nie unikną. Prokuratura rejonowa w Bytomiu prowadzi śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Już zarządzono sekcję zwłok i powołano biegłych. Śledczy szukają odpowiedzi przede wszystkim  na jedno pytanie. – Czy podłączenie wykonano po prostu tak niechlujnie, że przypadkowo nastąpiło przebicie, czy też specjalnie podłączono to w ten sposób aby ewentualnie odstraszyć jakich amatorów materiałów budowlanych – mówi Artur Ott, Prokuratura Rejonowa w Bytomiu.

Analiza dokumentów i zdjęć przeprowadzona przez nadzór budowlany już potwierdziła, że kontener, do którego podłączony był prąd z piwnicy – nie został uziemiony. – Z ramienia wykonawcy odpowiedzialnym za takie zagospodarowanie terenu jest kierownik budowy, który przejął te obowiązki i w związku z powyższym on ponosi całą odpowiedzialność – mówi Elżbieta Kwiecińska, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.

To już pewne, inspektor nadzoru budowlanego wystąpi o ukaranie kierownika budowy. Czy będą kolejne konsekwencje? Za kilka tygodni zdecyduje o tym prokurator.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button