RegionWiadomość dnia

Plaga pobić kierowców autobusów w Mysłowicach

Na jednym z przystanków mysłowickiej dzielnicy Brzezinka dwóch mężczyzn pobiło kierowcę busa. Choć udało nam się z nim skontaktować, to 26-latek nie chciał o tym rozmawiać, bo jak mówi, wciąż boi się o własne życie.

W tym samym miejscu został też napadnięty były już kierowca linii 976. Jak zwykle podjeżdżał na przystanek, gdy nagle w jego stronę poleciała butelka po piwie. Potem posypały się ciosy. – Dobiegł jakiś facet i wymierzył mi kilka ciosów, tłukąc mi tym samym okulary. Skopał też przednie drzwi autobusu, powybijał szyby i umknął – opisuje zdarzenie. Kierowca podejrzewał, że coś niedobrego może się wydarzyć i tuż przed bezpośrednim atakiem zaczął łączyć się z policją. – Po około 30 minutach mężczyzna ten został zatrzymany na terenie Mysłowic w jednym z barów – przyznaje oficer operacyjny policji.

W ciągu czterech miesięcy w Mysłowicach pobito 5 kierowców autobusów. – W trzech przypadkach przeprowadzone jest postępowanie przygotowawcze, gdzie sprawcy staną przed sądem i będą odpowiadać karnie za to, czego się dopuścili. W jednym przypadku miała miejsce interwencja, gdzie zgłaszający stwierdził, że nie bezie składał zawiadomienia – mówi mł. asp. Daniel Sadowski z mysłowickiej policji.

Firma przewozowa, na której liniach najczęściej dochodzi do pobić nie chciała dziś komentować sprawy. Natomiast KZK GOP, który zleca przewozy, mówi, że na poprawę bezpieczeństwa mysłowickich kierowców nie ma wpływu. – Pobicia się zdarzają, policja reaguje i te sprawy są rozwiązywane. Na pewno nie jest to problem błahy. Natomiast nie mówmy, że jest to zawód podwyższonego ryzyka, ponieważ jeszcze raz podkreślam – popatrzmy na skalę – tłumaczy Anna Koteras, rzecznik prasowy KZK GOP.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Kierowcy muszą więc bronić się sami. – Jedni we własnym zakresie wożą gaz paraliżujący, inni jakieś kije bejsbolowe za siedzeniem. Ja się posługiwałem tym telefonem, który mnie wtedy uratował – mówi były kierowca autobusu w Mysłowicach.

Ratunek nie dotarł na czas do kierowcy jednego z autobusów w Tychach. W kwietniu został brutalnie pobity. PKM nie czekał na kolejne napady i przeznaczył pół miliona złotych na poprawienie bezpieczeństwa swoich pracowników. – Autobusy będą dodatkowo wyposażone w przycisk i jeżeli coś się będzie w autobusie niepokojącego działo, wówczas kierowca naciska przycisk i włączają się wszystkie kierunkowskazy, co jest sygnałem dla przejeżdżającego radiowozu, że w tym wozie coś złego się dzieje – wyjaśnia Ryszard Cichy z PKM-u Tychy.

Jak wynika z policyjnych statystyk na autobusy napadają zwykle dwudziestoparolatkowie. – Przeważnie jest to zwykła napaść, podczas której dochodzi do rękoczynów. Zachowanie napastników w żaden sposób nie wskazuje, żeby chcieli okraść kierowcę czy osiągnąć jakiś inny cel. Oni po prostu są agresywni – stwierdza mł. asp. Sadowski.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button