(Nie)kontrolowany przekaz

Pieniądze miały pomóc mu w dobrym starcie w Angli. Zamiast tego był falstart. – Stratny byłem na sumę osiemnastu tysięcy złotych plus opłaty za wysłanie pieniędzy plus opłacone loty zarezerwowane na ostatnią chwilę. Osobiście sądzę, że około trzydziestu tysięcy złotych nie mam, które powinienem mieć – mówi Krzysztof Ferens.
Pieniądze miały czekać na niego i jego brata w Anglii – dokładnie w Preston. Gdy już tam dojechali i zgłosili się po ich odbiór okazało się, że ktoś zrobił to już za nich. – Najpierw myślałam, że mi robią żart, że to jest niemożliwe, przecież pieniądze były wysyłane przez bank. Później syn mówi, że faktycznie tych pieniędzy nie ma. Nie było sensu tam siedzieć, więc zgłosili sprawę na policję i powiedziałam im, żeby wracali bo może zaszła jakaś pomyłka – mówi Urszula Ferens, mama Krzysztofa.
Zaraz po powrocie próbowali ją wyjaśnić. – Zostały nam podane trzy sprzeczne informacje. Raz, że pieniądze zostały wybrane w Anglii, następnym razem, że pieniądze zostały wybrane w Polsce, a za trzecim razem znowu, że pieniądze wybrane zostały w Anglii – mówi Krzysztof Ferens.
Na dodatek kilkaset kilometrów od miejsca docelowego przesyłki. Początkowo nikt nie potrafił powiedzieć im kto wybrał pieniądze. Ani w Anglii ani w Polsce. Po pewnym czasie stwierdzono, że pieniądze wybrał jeden z braci. Tyle tylko, że obaj byli wtedy w kraju. Sprawę chcieli wyjaśnić w placówce banku gdzie dokonali wpłaty – bezskutecznie. BZ WBK twierdzi, że wszystko było zrobione jak należy, a winnych szukać należy u właściciela usługi – firmy Western Union. – My przyjmujemy pieniądze, oni te pieniądze wypłacają. Nie ma żadnego błędu przy przyjęciu tych pieniędzy i wysłaniu ich w tym wypadku do Wielkiej Brytanii – mówi Piotr Gajdziński, rzecznik prasowy BZ WBK Bank Zachodni.
Do Wielkiej Brytanii pieniądze wysłać można również za pomocą Poczty Polskiej. Taka pomyłka w ogóle nie wchodzi w grę – mówi Urszula Gancarczyk, która ze zgubieniem tak pokaźnej sumy spotyka się po raz pierwszy. – Nie ma takiej możliwości z uwagi na obowiązujące nas procedury, które obowiązują te wszystkie kraje które są w tym systemie Euro. Jest niedopuszczalne, aby wypłacić środki innemu adresatowi aniżeli jest we wskazanym adresie – mówi Urszula Gancarczyk, Poczta Polska.
Tu nie zgadza się ani adres, ani odbiorca. Rodzina państwa Ferens podejrzewa, że to nie pomyłka a po prostu zwykły przekręt. – Nie wiem czy zawinił pracownik czy kierownik. Dziwi mnie tylko, że nadzór bankowy nie zajął się sprawą – mówi Urszula Ferens.
Sprawę bada teraz prokuratura. Jak mówi Iwona Zapart z Federacji Konsumentów, podobnych spraw wciąż przybywa. – Konsumenci zamiast jeździć z mały plastikowymi kartami, jeżdżą z wypchanymi portfelami – mówi Zapart.
W pierwszym przypadku, gdy coś się zgubi wiadomo do kogo mieć o to pretensje.