Kategorie

El. ME: Francuzi i Włosi odetchnęli z ulgą

Francja odetchnęła z ulgą. To westchnienie dochodziło z każdego francuskiego domu. Takiego zdania są komentatorzy i kibice, którzy znów myślą z optymizmem o swojej reprezentacji. Wprawdzie sceptycy powiadają, że Bośniacy nie pokazali niczego nadzwyczajnego, więc na prawdziwą próbę sił Niebieskich trzeba poczekać, niemniej dwa zero na stadionie w Sarajewie ma swoją wymowę. Klasą dla siebie był Karmi Benzema, który pokazał innym, jak trzeba dążyć do zwycięstwa, a gola zawdzięcza tylko sobie, swoim umiejętnością.

Chwalona jest taktyka Laurenta Blanca, który wrócił do ustawienia 4-3-3, sprawdzonego przez Aime Jacqueta w czasie pamiętnego Mondialu w 1998 roku, kiedy to Blanc był podporą obrony Niebieskich – mistrzów świata. Wszyscy liczą, na to, że powrót Gourcuffa i Ribery’ego jeszcze bardziej wzmocni drużynę.

Niesamowitym kredytem zaufania cieszy się Blanc – to dzięki niemu galijski kogut w futbolowych korkach przemieni się w feniksa i odrodzi z popiołów. Alou Diarra, który wrócił po kontuzji z optymizmem patrzy w przyszłość “Trójkolorowych: – Dzisiaj pokazaliśmy, że naprawdę jesteśmy mocni. Szczególnie w obronie. Mieliśmy wiele okazji. I przy odrobinie szczęścia moglibyśmy wygrać jeszcze wyżej. To świetnie zrobi na morale drużyny, bo tutaj, w Sarajewie, wcale nie byliśmy pewni wyniku. I to zwycięstwo doda nam skrzydeł w następnych spotkaniach.

Kolejnym przeciwnikiem Francuzów, będzie 9 października Rumunia, która do tej pory nie błysnęła formą i zaczęła eliminacje w sposób nie wzbudzający zachwytów.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Natomiast 5 do 0 wygrała we Florencji reprezentacja Włoch z gośćmi z Wysp Owczych. Azzurri prowadzą w tej chwili w grupie C w eliminacjach do Euro 2012, a kibice – po wyjątkowo nieudanym ich występie na afrykańskim Mundialu – zobaczyli wreszcie światełko w tunelu.

Dla kogoś, kto tak się sparzył na ostatnim Mundialu, jak Włosi, świadomość, że Wyspy Owcze zajmują 118 miejsce w rankingu FIFA, a oni już jedenaste, wcale nie była uspokajająca. Zbyt wiele razy Włosi przegrywali mecze, które teoretycznie były do wygrania. Dlatego spotkaniu we Florencji towarzyszyło tak wielkie zainteresowanie kibiców. Okazało się formalnością i wynik pięć do zera dla gospodarzy mówi o tym wyraźnie. Bardziej jednak cieszy fakt, że drużyna się odnalazła.

Zwycięstwo z Estonią dwa do jednego było jeszcze dość problematyczne, teraz piłkarze grali z większą pewnością siebie, większym zapałem i znacznie skuteczniej. Niezawodny okazał się znów Antonio Cassano i znów pojawiło się pytanie, dlaczego nie było go w Południowej Afryce. Kiedy problem ten przestanie Włochów nurtować, będzie to znak, że naprawdę zaczęli wszystko od nowa. Czyli od Euro 2012.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button