Dom nad osuwiskiem w Bielsku Białej

Po raz pierwszy ziemia zaczęła się osuwać w listopadzie zeszłego roku. Wcześniej było to łagodne zbocze, które dzieliło, ale zbocze zaczęło znikać zgodnie z projektem budowy obwodnicy Bielska. Wszystko po to, by zmieścić tu w sumie cztery pasy drogi ekspresowej S69. Po tym jak zniknęło pojawiło się osuwisko na szerokości prawie trzystu metrów. Górna część tego osuwiska zaczyna się zaledwie piętnaście metrów od domu Zakrzewskich. Na miejscu pojawili się biegli. – Pan geolog stwierdził wyraźnie i wyraził swoje stanowisko wobec nas i wobec przedstawiciela wykonawcy, że cała struktura zbocza została podcięta, naruszona i wszystko w tej chwili pełza. Ponieważ to zostało pionowo i poziomo podcięte i to będzie pełzać – opowiada Teresa Zakrzewska.
Po takiej opinii drogowcy zabezpieczyli ekspresówkę specjalną konstrukcją, która szybko zaczęła się wybrzuszać. Pomimo próśb Zakrzewskich osuwisko na ich terenie nie zostało jednak zabezpieczone. – Osuwisko nie zagraża w żądnym stopniu budynkom. Nie zanotowaliśmy żadnych ani przesunięć budynków, ani rys na budynkach. Ten monitoring prowadzony jest cały czas – informuje Dorota Marzyńska, GDDKiA w Katowicach. Kolejny raz zbocze przesunęło się po majowych, obfitych opadach. Zakrzewscy zaproponowali więc Generalnej Dyrekcji Dróg wykup ich domu. Dyrekcja na to się nie zgodziła, ale zamontowała specjalne plomby. – Dopóki nie ma śladów na plombach i na reperach to mówią, że zagrożenia dla życia nie ma. Ale podpisać się w protokole pod tym nikt nie chciał – takiego zobowiązania oni nie podejmą. Czyli jak na Zakrzewskiego zawali się ściana to będzie temat – denerwuje się Henryk Zakrzewski.
Budynek na razie stoi, ale pękać zaczęły fundamenty budowanego powyżej domu. To sprawiło, że pękli w końcu i oni. Wybrali się do prokuratury, która już wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania zagrożenia życia. – We wrześniu tego roku prokuratura powołała biegłego sądowego z zakresu geologii – oznajmia Joanna Niewiara, Prokuratura Rejonowa Bielsko-Biała Północ. Biegłego, który w sposób jednoznaczny ma stwierdzić czy to co dzieje się wokół tego domu, to efekt zaniedbań budujących drogę. – Cały czas tylko wstaję i patrzę w okno czy jeszcze jakoś nie zjechaliśmy. Tym bardziej, że już parę razy w ciągu nocy było słychać takie lekkie tąpnięcie, tego budynku – opisuje Teresa Zakrzewska.
I jak mówią, przyjdzie w końcu czas kiedy będą musieli przestać liczyć na trwałość dawno wylanych tu fundamentów.