Zaostrza się strajk salowych w Dąbrowie Górniczej

Miało być ich kilka tysięcy, ale ostatecznie pod urzędem w Dąbrowie Górniczej znalazło się niewielu związkowców. Zaledwie kilkudziesięciu górników i hutników. – Nie mogę na to patrzeć, jeżeli pracodawca okłamuje, nie szanuje i poniża – mówi Andrzej Jonkisz, członek “Solidarności”.
Tym brakiem szacunku ma być postawa spółdzielni Naprzód, która nie zgodziła się na zatrudnienie salowych na czas nieokreślony. W zamian zaproponowała im pracę na dwa lata. Salowe odrzuciły tę propozycje. Teraz jednak nie mają już pretensji do spółdzielni. – Dzisiaj stroną do rozwiązania tego konfliktu, dla mnie osobiście i grupy salowych, jest pan prezydent miasta – uważa Elżbieta Żuchowicz, przewodnicząca szpitalnej “Solidarności”.
To właśnie z władzami miasta salowe chcą dojść do porozumienia w sporze dotyczącym ich zatrudnienia w dąbrowskim Szpitalu Specjalistycznym im. Starkiewicza. Już wiadomo, że te negocjacje do łatwych należeć nie będą. Bo wiceprezydenta Pawła Gocyły na pikiecie nikt nie zamierzał słuchać. Starał się on przekonać protestujących, że możliwości mediacyjne władz Dąbrowy Górniczej zostały już wyczerpane. A pomocy salowe szukać powinny gdzie indziej. – Nie możemy stać ponad prawem, wyrokować zanim zrobi to sąd – podkreśla zastępca prezydenta miasta.
Rozmowy z salowymi zakończyła także firma Naprzód. Dlatego teraz prawdopodobnie tylko sąd może rozstrzygnąć o tym, kto jest pracodawcą dla salowych. Te natomiast zapowiadają, że dopóki rozstrzygnięcie nie zapadnie pikiet i manifestacji nie zaprzestaną. A protest może przybrać inną formę. – Planujemy zaostrzenie protestu, przewidywana jest też głodówka – mówi Iwona Dąbek, jedna z protestujących salowych.
Kolejny krok już zrobili związkowcy śląsko-dąbrowskiej “Solidarności”, którzy złożyli wniosek do Państwowej Inspekcji Pracy o kompleksową kontrolę szpitala i spółdzielni. Bo zanim przetarg na sprzątnie dąbrowskiego szpitala wygrała Spółdzielnia Inwalidów Naprzód, salowe zatrudnione były przez firmę Aspen. Pracodawca miał się zmienić, a one dalej pracować w szpitalu. – Będziemy musieli ustalić, kto jest faktycznie tutaj tym pracodawcą dla salowych – stwierdza Magdalena Tarska z Państwowej Inspekcji Pracy w Katowicach.
Na wyniki kontroli, podobnie jak na wyrok sądu pracy, trzeba będzie poczekać. Pytanie jak długo i czy pomoże to w ogóle zakończyć ten protest.