Bizneswoman z Mikołowa

Zdzisława Krzykała na otworzenie szkoły rodzenia otrzymała 40 tysięcy złotych z urzędu pracy. Jako położna z 20- letnim stażem nie miała wątpliwości, na co przeznaczyć pieniądze.
– Na pewno nie bałam się mojej działalności merytorycznej, nie bałam się tego przekazania informacji, przekazania tej wiedzy. Natomiast w biznesie stawiam pierwsze kroki i obawy są nadal – stwierdza Zdzisława Krzykała, która otrzymała dotację na własną firmę.
Podobne obawy miały kobiety, które na rynek pracy wrócić chciały, ale pracy dla nich nie było. Postanowiły więc wziąć sprawy w swoje ręce.
– Nie było łatwo, ale jeżeli człowiek się do tego przyłożył, to były realne szanse otrzymania zarówno dotacji jak i pomocy szkoleniowej – mówi Ewa Żurek- Świerc, która otrzymała dotację na własną firmę.
Dzięki takiej pomocy 50 kobiet rozpoczęło działalność na własny rachunek. Monika Giza-Guc otworzyła przedszkole i jest z siebie dumna. Przedszkole działa od lutego, działają też inne firmy przedsiębiorczych kobiet, które odważyły się zainwestować w siebie. Z bezrobotnych zamieniły się w bizneswoman.
– Panie pokazały, że w dobie kryzysu, kiedy firmy padają te panie sobie radzą, spisały się doskonale w nisze. Założyły doskonałe biznesy – mówi Teresa Miguła, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Mikołowie.
A, że kobietom trudniej odnaleźć się na rynku pracy, wie doskonale Dorota Stasikowska-Woźniak, która pomaga kobietom znaleźć zatrudnienie.
– Kobiety są pierwsze zwalniane jeśli trzeba kogoś zwolnić, kobiety mniej zarabiają, trudniej awansują, mimo że są lepiej wykształcone, są prawie pod każdym względem lepiej przygotowane do tego, żeby pełnić różne ważne funkcje, a jednak bardzo rzadko je pełnią – informuje Dorota Stasikowska- Woźniak, Dress For Success.
Kobiety zaczęły pełnić najważniejszą dla siebie funkcję. Są nie tylko szefami, ale też zatrudniają, bo własna firma to nowe horyzonty.