Wysokie napięcie – kiedy będą odszkodowania?

Pracownicy olsztyńskiej drukarni “Udziałowiec” odrabiają straty. A stracili nie mało, bo prawie pół miliona złotych, za to, czego w styczniu wydrukować nie można było.
– Z powodu braku prądu w ciągu kilkudziesięciu godzin groziło, że te wszystkie maszyny, które maja wartość kilkudziesięciu milionów szlag by trafił – mówi Andrzej Gołaszewski, prezes drukarni “Udziałowiec”.
Na własny koszt odtworzyli tu to, co zniszczyła wcześniej natura. Naturalnym wydawało się, że od dostawcy prądu dostaną jakąkolwiek bonifikatę. I choć od energetycznej klęski na północy województwa minęło już osiem miesięcy, ENION zdania nie zmienił.
– Stoimy na stanowisku, że nie mogliśmy nic więcej zrobić ponadto, że przywróciliśmy zasilanie. Bonifikaty nie będą wypłacane – stwierdza Jacek Piersiak, ENION w Częstochowie.
Pięciokrotną wartość niedostarczonej energii – taką bonifikatę miał dostać każdy z osiemdziesięciu tysięcy odbiorców, którzy ucierpieli na skutek przerw w dostawie prądu.
– Sytuacja ma w tej chwili moim zdaniem wszelkie znamiona klęski żywiołowej. To znaczy od 3 dni nie mamy prądu, a jeśli nie ma prądu, to nie ma też wody, nie ma ciepła – mówił Tomasz Kucharski, wójt gminy Olsztyn.
Tak w wielu przypadkach, było przez kilka tygodni. Urząd Regulacji Energetyki uznał, że winą za to można obarczyć nie siły natury, a jedynie ENION.
Miały być kary. Miała być rekompensata dla wszystkich, którzy w tym czasie ucierpieli, ale ENION decyzję urzędu zaskarżył.
– To postępowanie toczy się od wiosny tego roku. Natomiast w tym momencie musieliśmy właściwie zawiesić to postępowanie, ponieważ czekamy na rozstrzygnięcie sądu – informuje Agnieszka Głośniewska, Urząd Regulacji Energetyki.
Jak się dowiedzieliśmy – warszawski Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów sprawą zajmie się najwcześniej w przyszłym roku, bo teraz rozpatruje sprawy jeszcze sprzed kilku lat.
– Wydaje mi się, że najwyższy czas chyba, żeby tę sprawę już skierować do sądu, bo do tej pory nie mamy żadnej konkretnej odpowiedzi – mówi Andrzej Gołaszewski, prezes drukarni “Udziałowiec”.
Bo jeśli ktoś sprawy nie weźmie w swoje ręce, na konkrety może poczekać dłużej niż do przyszłej zimy.