Wiadomość dnia

Wierny drużynie – 50-letni bramkarz zakończył karierę

50-letni Łucjan Wojtek pokazuje wszystkim, że ciągle dużo potrafi. – Rzucić się idzie, ale gorzej potem wstać. A trzeba szybko wstawać, bo jak się akcja toczy i jak się piłkę wybije to trzeba wstawać jak najszybciej, żeby nie dostać tego gola. Bo to – nawet dla bardzo doświadczonego golkipera – ból największy. Z równie dużym bólem po trzydziestu czterech latach jego boiskowej aktywności w końcu nadszedł czas pożegnań. – Od początku wierny swojemu klubowi i w żadnym innym klubie po prostu nie grał. Cały czas grał tutaj na bramce i jest to taka piękna karta naszego klubu – podkreśla Andrzej Surma, wiceprezes Polonii Łaziska Rybnickie.

Choć niemłody zawsze na niego mogli liczyć. Nawet gdy nie wszystko mu wychodziło, w decydujących momentach nigdy nie zawiódł. – Już było tyle meczów co nam uratował punkty. Z drużyny przeciwnej patrzyli z podziwem na bramkarza, na Lucka – opowiada Andrzej Koczwara, kapitan drużyny. Dla wszystkich Lucek i dla wszystkich na boisku mógłby być również ojcem. O swoich najlepszych meczach mówić nie chce. Może to przez skromność, a może dlatego, że w pamięci doświadczonego bramkarza utkwiło coś całkiem innego: Najgorszy mecz, pamięta pan taki? – Tak. 9:2 w Knurowie, to było może z 20 lat temu. Co się stało, że aż tyle pan puścił? – Może osłabienie drużyny, a druga sprawa nasi zawodnicy pomylili bramki i bili do mojej (śmiech – przyp. red.).

Ostatnie spotkanie, w którym zdecydował się zagrać, to derbowy mecz A klasy z Olzą Godów. – Mam nadzieję, że dziś nie będzie musiał dużo bronić, tylko postoi może trochę w bramce – mówi Mirosław Szwarga, trener. Stać nie mógł za wiele, bo przeciwnicy jakby się sprzysięgli i na bramkę pana Łucjana strzelali bardzo często. Polonia Łaziska Rybnickie przegrała po golu strzelonym z rzutu wolnego w ostatniej minucie meczu. Ale na trybunach nikt nie miał wątpliwości, kto ostatecznie był zwycięzcą. – Jest to ewenement i piękna sprawa. To jest właśnie ten sport przez duże “S”, o którym my nieczęsto piszemy – zaznacza Zbigniew Cieńciała, dziennikarz gazety “Sport”.

50, myslę to jest już pół wieku. To jest już koniec. Niektórzy to już nawet chodzić nie potrafią w tym wieku – podsumował Łucjan Wojtek.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Prosto z boiska pan Łucjan jednak poszedł do swoich codziennych obowiązków. Najpierw do ochotniczej straży pożarnej, której jest szefem. Potem do proboszcza, z którym chce wybudować cmentarz, a na koniec przejść się po wsi – jak to gospodarz – w końcu jest tu zastępcą sołtysa.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button