RegionWiadomość dnia

Dąbrowskie salowe o krok od głodówki

Teraz już tylko jeden krok ma dzielić kobiety od desperackiej decyzji o rozpoczęciu głodówki. – Mam 35 lat pracy. Jestem sama, jakby było nie warto, to z czego ja będę żyć. Z mieszkania mnie wyrzucą, bo nie będę miała na czynsz, nie będę miała na kromkę chleba. Nie zapłacę światła, gazu, to mi odetną – wyznaje Elżbieta Wojtkowiak, salowa. Winą za problem salowe i związkowcy obarczają tych, którym życie okupacją od dwóch tygodni utrudniają. A to według nich krzyk o spełnienie złożonych kilka lat temu obietnic. – Włos z głowy Wam nie spadnie. Dopóki będzie usługa, to my – prezydent, to my – radni, jesteśmy z wami i nie damy was skrzywdzić. A dzisiaj wszyscy pozapadali się pod ziemię. Prezydent milczy, radnych nie ma i nie ma winnych całej tej sytuacji – wyjaśnia sytuację Elżbieta Żuchowicz, przewodnicząca szpitalnej “Solidarności”.

Sytuacji, która staje się coraz bardziej dramatyczna. Protestujące kobiety nadal nie potrafią zrozumieć, dlaczego po rozstrzygnięciu przetargu i zmianie firmy sprzątającej szpital zostały zmuszone do dramatycznych wyborów. – Dlaczego ja się sama mam zwalniać? Niech mnie Aspen zwolni. I o to cały czas nam chodzi. Niech nas Aspen zwolni, przyjmiemy się do Naprzodu. Niech nas szpital zwolni. Niech nas ktoś zwolni, a tu nikt nie chce, bo się wiąże z tym odprawa – denerwuje się Elżbieta Krzystańska, salowa. A one chcą nadal pracować tutaj. Na starych zasadach. Jak tłumaczy rzecznik dąbrowskiego urzędu – desperację protestujących pań urzędnicy rozumieją, ale pomóc nie mogą, bo nie są stroną konfliktu. – Martwimy się ich losem. Są przez szpitalnych związkowców widocznie do tej eskalacji tutaj namawiane. My nie chcemy, żeby one stały się tutaj ofiarami. Powinny czekać na wyrok sądu, tak jak wielokrotnie mówiliśmy, który ustali ich pracodawcę – tłumaczy Marcin Bazylak, UM w Dąbrowie Górniczej.

A to, nie będzie takie proste. – Zobowiązana została strona pozwana do złożenia odpowiedzi na pozew. Sąd oczekuje na tą odpowiedź. W części spraw już te odpowiedzi wpłynęły. Sąd zwrócił się również do Szpitala Miejskiego w Dąbrowie Górniczej o nadesłanie pełnej dokumentacji przetargowej – informuje Katarzyna Frydrych, wiceprezes Sądu Rejonowego w Dąbrowie Górniczej. Dokumentacji, którą już zbadała Państwowa Inspekcja Pracy. Wyniki kontroli są jednoznaczne: szpital, jeśli chodzi o przetarg, jest czysty. – Szpital nie jest stroną tego konfliktu. Czyli po prostu w warunkach przetargu nie wskazał nic na temat zatrudnienia tych pań, co mogło mieć miejsce i jest to dopuszczalne prawem – oświadcza Magdalena Tarska, Państwowa Inspekcja Pracy.

Prawem, którego ostatecznej interpretacji sąd dokona prawdopodobnie w październiku. Pytanie, jak długo o swoje prawa salowe będą walczyć również pod dąbrowskim magistratem.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button