Świat

Smoleńsk: Polscy dziennikarze na wolności

Polacy zostali najpierw zaprowadzeni przez żołnierzy do budynku wojskowego na lotnisku. Potem kazano im pisać wyjaśnienia, dlaczego znaleźli się w miejscu, w którym ich zatrzymano. Dziennikarze oświadczyli, że nie wiedzieli, iż znajdują się na terenie wojskowym, a tym bardziej nie zamierzali dostać się do jednostki wojskowej. Kilka godzin później pytania w tej sprawie zadawali funkcjonariusze rosyjskiej milicji. Następnie dziennikarzy przewieziono pod posterunek milicji i wypuszczono.

Jedna z zatrzymanych – Arleta Bojke z TVP – powiedziała Polskiemu Radiu, że wojskowi naradzali się z milicjantami, co zrobić z zatrzymanymi. Według jej relacji, Rosjanie ustalali, komu zatrzymani dziennikarze podlegają i kto ich powinien zwolnić. Zostali zatrzymani bowiem na styku obszaru miasta i jednostki wojskowej. Arleta Bojke podkreśla, że byli traktowani dobrze, milicjanci powiedzieli im też, że prawdopodobnie nie zostaną w żaden sposób ukarani. Inny dziennikarz, Przemysław Marzec z radia RMF FM, powiedział Polskiemu Radiu, że konsul, przebywająca w Smoleńsku, zainteresowała się losem zatrzymanych dopiero po trzech godzinach. Jednak polskie służby dyplomatyczne zapewniają, że interweniowały w sprawie zatrzymanych. Jak zapewnił radca prawny polskiej ambasady w Moskwie Paweł Koć, nasz konsulat interesował się sprawą od samego początku. Konsul był w stałym kontakcie z władzami obwodowymi i czynił starania, aby sprawa została zakończona w sposób polubowny. Paweł Koć zwraca uwagę, że polscy dyplomaci interweniowali u najwyższych władz obwodu Smoleńskiego. Lokalne władze miały konsultować się też z rosyjskim MSZ, ponieważ – według nich – dziennikarze po pierwszym ostrzeżeniu powtórnie weszli na teren zamknięty.

Polscy dziennikarze twierdzą, że zostali zatrzymani w pobliżu drutu kolczastego, którym ogrodzona jest ta część lotniska, gdzie znajduje się wrak TU-154M. Są tam jednak ścieżki, wydeptane prawdopodobnie przez mieszkańców okolicznych bloków. Arleta Bojke powiedziała, że do zatrzymania doszło w miejscu, gdzie nie było żadnych oznaczeń, dotyczących zakazu wstępu. Ambasada w Moskwie potwierdziła informację, że przed południem grupa polskich dziennikarzy została zatrzymana na terenie wojskowych zakładów lotniczych. Wtedy to strona rosyjska miała ich wypuścić udzielając upomnienia i ostrzeżenia, aby więcej nie wchodzili na teren zamknięty. Oprócz Arlety Bojke z TVP, Rosjanie zatrzymali Marka Osiecimskiego z TVN 24, Przemysława Marca z RMF FM oraz operatorów TVP i TVN 24. Rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych Marcin Bosacki powiedział Polskiemu Radiu, że polscy dyplomaci będą rozmawiać z Rosją, by uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości. Jak zaznaczył, chodzi o wyraźne oznaczenie terenu, gdzie można się zbliżać, by takie incydenty nie spotykały polskich dziennikarzy w przyszłości.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button